Zacznij rosnąć z Mickeyem Rathbunem: Tęsknota za ogrodem wielkości znaczka pocztowego: Chwasty są większe i bardziej dokuczliwe niż kiedykolwiek

„Dobrostan rośnie w małych ogrodach” – głosił niedawny nagłówek w „New York Timesie”. Artykuł opowiadał o małych działkach ogrodowych w Sztokholmie, które powstały na początku XX wieku jako program społeczny, mający na celu wprowadzenie natury do zatłoczonego życia miejskiego. Miano nadzieję, że zaproszenie ludzi na zewnątrz do wspólnej pracy w ogrodach zapewni dobre samopoczucie tym, którzy w przeciwnym razie szukaliby poprawy nastroju przy butelce. Szwecja szczyci się ponad 50 000 takich działek, a listy oczekujących na ich otrzymanie są długie. Wydaje się intuicyjne, że ogrodnictwo ma korzyści zdrowotne, szczególnie w porównaniu ze skutkami nadużywania alkoholu. Liczne badania psychologiczne wykazały, że ogrodnicy mają tendencję do mniejszej liczby objawów depresji i lęku, a osoby, które uprawiają ogród z innymi, czują się mniej wyobcowane społecznie.
A co z samopoczuciem osób posiadających większe ogrody?
O tej porze roku dałabym wszystko za ogród wielkości znaczka pocztowego. Nie jestem jedyna. Margaret Roach, pisarka ogrodnicza, twórczyni wspaniałej strony internetowej awaytogarden.com, poprzedziła swoją listę miesięcznych prac ogrodowych takim wyznaniem: „Kiedy zaczyna się lipiec – zwłaszcza jeśli towarzyszy mu fala upałów – mam ochotę rzucić w kąt łopatą; skosić cały teren albo zakopać (myślę: buldożer)”. Patrząc na moje rozległe grządki, czuję się bardzo pocieszona tymi słowami, zwłaszcza z ust profesjonalnego ogrodnika. Mój mąż uważa, że ogród wygląda dobrze. Ale ja nie widzę nic poza chwastami, które są większe i bardziej wstrętne niż kiedykolwiek.
Wszędzie wyrasta palczatka amerykańska, która właśnie zdobyła tytuł „kłopotacza miesiąca” przyznany przez Służbę Doradztwa Akademickiego Uniwersytetu Massachusetts. Według miesięcznego biuletynu Służby Doradztwa Akademickiego, nasiona palczatki są rozsiewane przez wiatr i łatwo się rozprzestrzeniają, często zajmując obszary wypalone przez ogień – stąd nazwa. W kilku częściach ogrodu, które wcześniej tego lata oczyściłem z rozłożystych pnączy róży floribunda i jeżyny, palczatka natychmiast zaatakowała, wypełniając miejsca, które planowałem zasadzić wytrzymałymi rodzimymi krzewami. Tym razem obiecuję dokończyć dzieło.
Zeszłego lata pisałam o pielęgnacji moich chwastów. Teraz wybaczam sobie, że pozwoliłam, by trojeść rosła dziko, ponieważ zapewnia motylom monarcha miejsce do składania jaj, a później karmi ich gąsienice. I jak mogłabym wyrwać pokrzyk, wiedząc, że jego dojrzałe jagody zapewnią cenny pokarm migrującym ptakom śpiewającym, które gromadzą energię na długą jesienną podróż? A te długie łodygi nawłoci mogą teraz wyglądać nieestetycznie, ale nie będę żałować, że zostawiłam je w spokoju, gdy nadejdzie późne lato. Ich żółte różdżki kwiatów zapewniają nie tylko radość dla oczu, ale także pożywienie dla wszelkiego rodzaju zapylaczy, w tym ciem, os, pszczół i motyli. Niestety, palownik nie jest cennym źródłem pożywienia ani siedliskiem lęgowym. Na szczęście łatwo go wyrwać!
Właśnie gdy zacząłem tolerować pewne chwasty w ogrodzie, poszerzyłem swoje horyzonty dotyczące tego, co można w nim sadzić. Nie wiem, skąd wziął się pomysł, że Poważni Ogrodnicy nie sadzą roślin jednorocznych na swoich rabatach. Moja mama – nie była ogrodniczym snobem – w dużej mierze polegała na roślinach jednorocznych, aby dodać koloru swojej letniej rabacie. Niecierpki, kosmosy, nagietki, cokolwiek wpadło jej w oko w lokalnej szkółce. Kupowała nasiona nasturcji, niczym pomarszczony, wysuszony groszek, dla mnie i mojej siostry, żebyśmy je wyhodowały i dodały do jej kompozycji. Przez lata, dążąc do bycia Poważnym Ogrodnikiem, ograniczałem rośliny jednoroczne do doniczek na patio i skrzynek okiennych. W tym roku postanowiłem przemycić kilka roślin jednorocznych na małą rabatę za kuchennym oknem, które często znajduje się w moim polu widzenia i wyglądało nijako. Czułem się trochę transgresywnie; mogłem sobie wyobrazić, jak cała brygada Poważnych Ogrodników grozi mi palcem. Te rośliny – jaskrawopomarańczowa lantana, aksamitnie białe petunie o falistych kwiatach i soczyste, karmazynowe cynie – radośnie przeplatają się z pelargoniami żurawkowymi i wywołują uśmiech na mojej twarzy za każdym razem, gdy je widzę. Stworzenie tej odważnej, kolorowej rabaty w morzu chaosu zdecydowanie poprawiło mi samopoczucie. Tego lata to mój idealny ogród na znaczek pocztowy.
Mickey Rathbun to pisarz z Amherst, którego nowa książka „The Real Gatsby: George Gordon Moore, A Granddaughter's Memoir” została niedawno wydana przez White River Press.
Daily Hampshire Gazette