No i są!

Względne znaczenie Europy maleje w świecie coraz bardziej zdominowanym przez Azję Południowo-Wschodnią. W ciągu 40 lat gospodarka azjatycka wzrosła z 15% do 36% globalnego PKB, podczas gdy europejska z 44% do 25%. Mimo to PKB per capita w Azji pozostaje znacznie niższy niż w Europie, co naturalnie świadczy o ogromnym potencjale wzrostu gospodarczego Azji. Europa (i Zachód) tracą zatem zarówno znaczenie gospodarcze, jak i polityczne. Do tego dochodzi bezprecedensowy kryzys demograficzny, którego jedynym realnym średnioterminowym rozwiązaniem jest imigracja – która, paradoksalnie i wygodnie, jest postrzegana jako swoista przyczyna wszystkich naszych problemów.
Nawet jeśli tak nie jest, oczywiste jest, że wysoki poziom imigracji do Europy w krótkim czasie destabilizuje społeczeństwa i systemy polityczne na Starym Kontynencie, wywierając presję na rynek mieszkaniowy i służbę zdrowia. Dalsze przyjmowanie imigrantów zaostrzy te problemy, ale ograniczenie imigracji stworzy inne, takie jak ogromny niedobór siły roboczej w podstawowych usługach, które i tak są w dużej mierze zależne od imigrantów – zwłaszcza w sektorze budowlanym i służbie zdrowia. Chociaż populiści mają proste rozwiązania na wszystko, jasne jest, że nie ma panaceum.
W Portugalii uwielbiamy postrzegać siebie jako wyspę dryfującą w czasie i przestrzeni, ignorując naszą integrację z Europą i światem. Było to widoczne podczas tegorocznych wyborów parlamentarnych, w których kluczowe kwestie dla naszej wspólnej przyszłości, takie jak wojny, niestabilność gospodarcza spowodowana przez amerykańskiego prezydenta i sztuczna inteligencja, zostały zignorowane i nie zostały omówione.
Mimo to, jasne jest, że o wiele lepiej jest przewodzić niż ustępować innym na poziomie europejskim, nawet gdy Europa nieubłaganie traci swoją względną wagę. Często mówi się, że w Europie istnieją dwa rodzaje krajów: małe i te, które jeszcze nie zdają sobie sprawy ze swojej małej wielkości. Ale nawet bycie małym nie jest usprawiedliwieniem, a mamy wiele przykładów, które mogą nas zainspirować – od Finlandii po Irlandię i od Szwajcarii po Austrię.
Liczba młodych dorosłych, którzy wyemigrowali w ciągu ostatnich 20 lat, jest oszałamiająca. Portugalia zainwestowała ogromne środki w edukację i odnotowała bezprecedensowy postęp od 25 kwietnia 1974 roku. Jednak dysproporcja w kwalifikacjach osób wjeżdżających do Portugalii i wyjeżdżających z niej oznacza, że w dającej się przewidzieć przyszłości nie będziemy w stanie osiągnąć średniej UE.
Oczywiście jest to sytuacja, która uniemożliwia nam osiągnięcie poziomu PKB na mieszkańca, jaki mają najzamożniejsze kraje w naszej unii, co sprawia, że pozostajemy w drugiej połowie europejskiej stawki, która – jak widzieliśmy – traci globalnie na znaczeniu.
Nasza niska produktywność nie wynika przede wszystkim z naszej zbiorowej nieudolności czy słabej zdolności organizacyjnej, ale raczej z naszej sytuacji ekonomicznej. Eksportując pomarańcze, niezależnie od tego, jak wydajnie będziemy je produkować, zbierać, przetwarzać i sprzedawać, nigdy nie osiągniemy takiego zwrotu ekonomicznego, jaki wiązałby się z rozwojem samochodu. Krótko mówiąc, potrzebujemy więcej Autoeuropy!
Volkswagen Autoeuropa (1991), w Palmeli, jest w istocie niezwykłym – niestety, bezprecedensowym pod względem skali – przykładem działań niezbędnych do zmiany naszego profilu gospodarczego. Autoeuropa była i nadal jest zagraniczną inwestycją w sektorze o wysokiej wartości dodanej i stanowi prawdopodobnie najlepsze dziedzictwo ekonomiczne administracji profesora Cavaco Silvy. Oprócz bezpośrednich miejsc pracy i wynikającego z nich stworzenia wykwalifikowanej siły roboczej w sektorze motoryzacyjnym, sektorze wysoko wykwalifikowanym, stworzono wewnętrzny łańcuch dostaw, w którym kilka innych firm zatrudniało ponad czterokrotnie więcej pracowników niż Autoeuropa i z powodzeniem konkurowało na arenie międzynarodowej w tym wymagającym sektorze, przyciągając i zatrzymując wysoko wykwalifikowanych techników i kadrę kierowniczą wyższego szczebla.
Powstanie Embraera w Évorze (2012) było równie znaczącym krokiem, z niezwykle znaczącym efektem mnożnikowym w Évorze i całym regionie Alentejo, choć skala przedsięwzięcia była znacznie mniejsza. Trzynaście lat po jego powstaniu, mimo że fabryki należą obecnie do Aernnova, pracuje tam około 1000 osób, a kilka innych firm z branży (Lauak, Mecachrome, Air Olesa i CEiiA) również otworzyło swoje podwoje w Alentejo. Na szczególną uwagę zasługuje LUS-222, pierwszy samolot opracowany w naszym kraju (przez CEiiA), którego inżynieria odbywa się w Évorze, a montaż końcowy jest przewidywany w Ponte de Sôr – samolot ten ma po raz pierwszy wzbić się w powietrze jeszcze przed końcem tej dekady.
Musimy przyciągnąć silne inwestycje zagraniczne, aby wykorzystać nasz potencjał wzrostu w kluczowych obszarach, w szczególności w ochronie zdrowia, farmacji, motoryzacji, lotnictwie i obronności. We wszystkich tych sektorach udowodniliśmy swoją konkurencyjność. Posiadamy uznane na arenie międzynarodowej szkoły i uniwersytety w tych dziedzinach, a także w dziedzinie ekonomii i zarządzania. Brakuje nam jednak wystarczających inwestycji zagranicznych, aby utrzymać najbardziej wykwalifikowane pokolenie w historii.
Jeśli (nadal) mamy jeden z najbezpieczniejszych krajów na świecie, (dobrze) wykwalifikowaną siłę roboczą, dobrą pogodę, dobre drogi, dobre połączenia lotnicze, wyśmienitą kuchnię i jesteśmy tak gościnni, dlaczego nie potrafimy przyciągnąć inwestycji o jakości i ilości, jakiej potrzebujemy?
Musimy wziąć pod uwagę czynniki konkurencyjności i naszych konkurentów – przede wszystkim Hiszpanię, Maroko i Europę Wschodnią. To nasza liga. A porównując się z nimi, często napotykamy wyższe koszty kontekstowe, z energią i podatkami na czele, biurokratycznymi i długotrwałymi procesami licencyjnymi oraz zbyt powolnym, by być sprawiedliwym, systemem sprawiedliwości. Do tego dochodzi szkodliwa polityka kolejowa, w której dostrzegamy większą zgodność między PSD a PS, gdzie upieramy się przy inwestowaniu w nowe linie o iberyjskim rozstawie szyn (odległość między szynami), izolując się od reszty Europy i szkodząc konkurencyjności naszych firm w porównaniu z sąsiednią Hiszpanią, która od dziesięcioleci inwestuje w linie o europejskim rozstawie szyn.
Nie będziemy zatrzymywać ani przyciągać wykwalifikowanych talentów dekretem ani programami motywacyjnymi, o czym świadczy całkowita porażka programu „Regressar” administracji António Costy. Atrakcyjny program podatkowy dla osób niebędących stałymi rezydentami (maksymalnie 20% podatku IRS) jest również głęboko niesprawiedliwy. Co prawda, nadal udaje mu się przyciągnąć i zatrzymać, nawet na 10 lat, niektórych wykwalifikowanych imigrantów, ale spójrzmy prawdzie w oczy, nasi – zwłaszcza ci, którzy nigdy nie emigrowali – są traktowani nierówno. Niedawno, dzięki tzw. IRS Jovem (Młodzieżowemu IRS), wprowadziliśmy ogromną zachętę dla młodych ludzi, która jest w istocie egoistyczna. Jej ideą jest to, aby ludzie, korzystając z ulg podatkowych na wczesnym etapie kariery, pozostali i ustabilizowali się (założyli rodzinę), tak aby po zakończeniu zachęty nie mieli już środków ani ochoty na emigrację. Niestety, oprócz nagannego, ukrytego celu, okazuje się, że młodzi ludzie w pierwszych latach życia zarabiają coraz mniej (pensja netto), w miarę jak bodziec maleje. Teraz ludzie dążą do poprawy swoich warunków życia, a nie do ich pogorszenia z biegiem czasu. Dotyczy to zwłaszcza obecnego pokolenia młodych ludzi, które jest bardziej ambitne i krótkowzroczne niż poprzednie pokolenia.
Ważne jest, aby zdać sobie sprawę, że dziś w Portugalii wszyscy jesteśmy rezydentami niebędącymi stałymi mieszkańcami. W końcu wystarczy chęć, aby nasi obywatele mogli łatwo przenieść się do krajów, w których będą mogli cieszyć się lepszymi warunkami pracy – od najmłodszych do najmniej wykwalifikowanych, od najbardziej do najmniej wykwalifikowanych. Jest zatem oczywiste, że zdecydowane rozwiązania muszą mieć charakter przekrojowy i że nie osiągniemy tego przy wsparciu ani dotacjach.
Jeśli chcemy więcej dobrych miejsc pracy, potrzebujemy więcej dobrych firm, więc istnieje konkurencja o dostępną siłę roboczą. Dodam też – niepopularnie – że potrzebujemy szczególnie dużych firm. Wbrew retoryce o cudzie MŚP, fakty pokazują, że to największe firmy mają potencjał, by oferować możliwości rozwoju, szkolenia zawodowe i lepsze płace.
Portugalia stale rosła powyżej średniej europejskiej od momentu przystąpienia do Unii Europejskiej (1986) do momentu wprowadzenia wspólnej waluty (2002). Następnie nastąpił niekontrolowany kryzys długu publicznego, będący wynikiem nieodpowiedzialnej polityki i przywódców, którzy zaciągnęli nadmierne zadłużenie, wykorzystując niskie stopy procentowe – zwłaszcza José Sócratesa (2005–2011). Następnie pojawiła się Trojka i Pedro Passos Coelho, którzy wzięli na siebie odpowiedzialność za ciężką pracę i uporządkowanie sytuacji. Od 2015 roku Portugalia niemal zawsze rosła powyżej średniej UE. Jest to jednak średnia ważona, w której dominują duże gospodarki, a te pozostają praktycznie w stagnacji (zwłaszcza Niemcy, Francja i Włochy). Dlatego też nie ma ambicji, aby świętować wzrost powyżej średniej, skoro (prawie) wszyscy nasi konkurenci – tacy jak Hiszpania i kraje Europy Wschodniej – stale rosną powyżej nas.
Co więcej, jeśli w 1986 r. nasz PKB na mieszkańca wynosił 55% średniej krajów, które dziś tworzą UE-27, a w 2000 r. wynosił już 85%, to dziś wynosi 83%.
Polityka Partii Socjalistycznej była przyczyną finansowego załamania kraju i w dużym stopniu odpowiada za jego mierny wzrost gospodarczy w pierwszej ćwierci XXI wieku, wywierając silny wpływ na politykę nawet w krótkich okresach, w których nie sprawowała ona władzy.
PSD, jako lider Sojuszu Demokratycznego, musi teraz wykorzystać silną sytuację finansową i gospodarczą, jaką pozostawił po sobie António Costa, i wdrożyć reformy, o których wszyscy wiemy, że są niezbędne do usunięcia przeszkód strukturalnych i osiągnięcia znaczącego wzrostu, abyśmy nie zadowalali się „drobiazgami” i nie odkładali na później Portugalii, której wszyscy pragniemy. Czy Luís Montenegro ma ambicję, potencjał, a przede wszystkim odwagę polityczną, by stawić czoła lobbystom i doprowadzić do ich realizacji? Wątpię, ale mam szczerą nadzieję, że tak.
observador