Żegnaj, Marszu Wstydu na Lotnisku Boso

Przez ponad dwie dekady amerykańscy podróżni przechodzili przez kontrolę bezpieczeństwa na lotniskach boso, ściskając paski i laptopy, starając się nie myśleć za bardzo o tym, co mogłoby żyć na tej brudnej podłodze.
Zdejmowanie butów nie było tylko niedogodnością; stało się wspólnym, niejasno upokarzającym rytuałem. Niewypowiedzianym przypomnieniem, że latanie, kiedyś pełne przepychu, stało się czymś o wiele bardziej niepokojącym, okrojonym i dziwnie intymnym.
Teraz sytuacja się zmienia. TSA niedawno ogłosiła, że podróżni nie będą już musieli zdejmować butów na punktach kontroli bezpieczeństwa dzięki ulepszonej technologii kontroli. Jak podaje NBC News , „podróżni spieszący się, aby zdążyć na lot na lotniskach w USA, nie muszą już zdejmować butów”, a zmiana ta „wchodzi w życie natychmiast w całym kraju”. Oznacza to mniej niezręcznych momentów, szybsze kolejki i mały krok wstecz w stronę zdrowego rozsądku przed startem.
Praktyka ta rozpoczęła się po nieudanej próbie podłożenia bomby w bucie przez Richarda Reida pod koniec 2001 r. W kolejnych miesiącach i latach TSA wdrożyła szereg nowych środków bezpieczeństwa — niektóre mądre, niektóre symboliczne.
Reguła dotycząca butów była prawdopodobnie jednym i drugim. Odnosiła się do konkretnego zagrożenia, ale stała się również jedną z najbardziej widocznych reprezentacji podróży po 11 września: czasu zbiorowej czujności, bezwarunkowej zgodności i kilku głęboko niezręcznych momentów.
Trudno przecenić, jak bardzo ten drobny akt wpłynął na doświadczenie na lotnisku. Rodzice zaganiający dzieci, wyskakując z trampek, podróżujący służbowo, którzy przyglądają się sobie nawzajem, wybierając skarpetki, cichy horror, gdy zdajesz sobie sprawę, że nosisz sandały i zapomniałeś zabrać kosz na śmieci. Bez względu na to, jak doświadczonym podróżnikiem byłeś, punkt kontrolny TSA miał sposób na zrównanie każdego.
Stało się to również dziwnie performatywne. Zdejmowanie butów w przestrzeni publicznej sygnalizowało nie tylko twoją gotowość do podporządkowania się, ale także cichą chwilę solidarności z towarzyszami podróży. Wszyscy graliśmy według tych samych zasad, nawet jeśli nie zawsze miały sens. Jest w tym coś głębokiego, nawet jeśli oznaczało to stanie boso na zimnej podłodze z kafelków o 5 rano
TSA w końcu daje naszym stopom odpocząć. Dzięki nowym skanerom CT, które mogą zajrzeć do naszych butów bez konieczności ich zdejmowania, era bosego zawieszenia na lotnisku dobiega końca, przynajmniej dla większości pasażerów. To niewielka, ale potężna aktualizacja, która natychmiast sprawia, że kolejka do kontroli bezpieczeństwa staje się mniej nieludzka.
Zmiana ta sygnalizuje zmianę w naszym myśleniu o podróżach. Przez lata technologie takie jak PreCheck i CLEAR ułatwiały życie osobom często podróżującym samolotem. Teraz wszyscy możemy cieszyć się odrobiną mniej stresu w kolejce do kontroli bezpieczeństwa.
Przez lata ta niezręczna przerwa w podróży przypominała nam, czego się obawialiśmy. Nauczyła nas akceptować niedogodności w imię bezpieczeństwa, przestrzegać zasad bez zadawania pytań i nosić odrobinę dodatkowej pokory w każdym terminalu.
To również skłoniło nas do ponownego przemyślenia naszych rutynowych podróży. Wsuwane buty stały się mundurem podróżnym. Ładne skarpetki miały większe znaczenie, niż powinny. Ludzie kupowali chusteczki do stóp w rozmiarze podróżnym. Dostosowaliśmy się w dużym i małym stopniu do czegoś, co z perspektywy czasu zawsze było trochę dziwne.
Może się to wydawać drobnostką, ale dla wielu podróżnych wydaje się to punktem zwrotnym. Jasne, podróże lotnicze wciąż mają swoje bóle głowy, ale nie musieć zdejmować butów w zatłoczonej kolejce do kontroli bezpieczeństwa? To krok we właściwym kierunku. To jedna rzecz mniej, o którą trzeba się stresować, odrobina ułatwienia w chaotycznym procesie.
Oto więc postęp — taki, który można poczuć w stopach. Oto cieplejsze palce u stóp, szybsze linie i może nawet trochę więcej zdrowego rozsądku przed startem. Biorąc pod uwagę stan nowoczesnych podróży lotniczych, będziemy odnosić zwycięstwa, gdzie tylko możemy.

wanderwithalex