Parlamentarzyści mają głosować nad dekryminalizacją aborcji w Anglii i Walii

W Anglii i Walii kobiety nie będą już ścigane za przerwanie ciąży na mocy proponowanych zmian w prawie aborcyjnym.
Posłowie mają w przyszłym tygodniu otrzymać możliwość bezpłatnego głosowania w sprawie zmiany prawa - co oznacza, że ich partia nie będzie im narzucać sposobu głosowania.
Decyzja ta pojawiła się na fali obaw o to, że policja będzie ścigać coraz więcej kobiet pod zarzutem nielegalnego przerwania ciąży.
Aborcja jest nielegalna w Anglii i Walii, najczęściej ścigana na mocy ustawy stanu Wiktoria, Offences Against the Person Act z 1861 r. Jest jednak dozwolona do 24. tygodnia ciąży oraz w pewnych innych okolicznościach na mocy postanowień ustawy o aborcji z 1967 r.
Wymaga to podpisu dwóch lekarzy, a nawet przed 24. tygodniem ciąży kobieta może być zobowiązana do złożenia zeznań, że jej zdrowie psychiczne lub fizyczne jest zagrożone.
Poprawka do ustawy o przestępczości i policji, złożona przez posłankę Partii Pracy Tonię Antoniazzi, ma na celu dekryminalizację aborcji na każdym etapie przez kobietę działającą w związku z własną ciążą, kładąc kres groźbie dochodzenia lub uwięzienia.
Zasady dostępu do aborcji pozostałyby takie same.
Aborcja będzie musiała uzyskać zgodę dwóch lekarzy – tak jak obecnie wymaga tego prawo – jeśli zabieg będzie przeprowadzany w szpitalu lub innej placówce służby zdrowia.
Limity czasowe będą nadal obowiązywać także w placówkach opieki zdrowotnej.
„Nie można ufać policji w kwestiach prawa aborcyjnego – podobnie jak CPS i szerszemu systemowi wymiaru sprawiedliwości w sprawach karnych” – powiedział Antoniazzi.
„Moja poprawka do ustawy o przestępczości i policji da nam pilną zmianę, której potrzebujemy, aby chronić kobiety”.
W ciągu ostatnich trzech lat sześć kobiet stanęło przed sądem w Anglii pod zarzutem przerwania lub próby przerwania ciąży wbrew prawu aborcyjnemu.
W zeszłym miesiącu 45-letnia Nicola Packer została oczyszczona z zarzutów „nielegalnego podania sobie” tabletek poronnych w domu w czasie lockdownu z powodu koronawirusa w 2020 roku.
Przyjęła przepisane leki poronne, gdy była w około 26. tygodniu ciąży, czyli po upływie prawnego limitu 10 tygodni na przyjmowanie takich leków w domu. Powiedziała ławnikom, że nie zdawała sobie sprawy, że była w ciąży dłużej niż 10 tygodni.
Królewska Kolegium Położników i Ginekologów (RCOG) stwierdziło, że proces pani Packer pokazał, „jak przestarzałe i szkodliwe” jest obecne prawo dotyczące aborcji i wezwało do jego reformy.
RCOG należy do grona królewskich uczelni medycznych, organizacji charytatywnych i związków zawodowych popierających poprawkę Antoniazziego, którą podpisało dotychczas 136 posłów, w tym posłowie Partii Pracy, Liberalnych Demokratów, Zielonych i garstka konserwatystów.
Konkurencyjną poprawkę zgłoszoną przez laburzystowską posłankę Stelli Creasey, która uznałaby dostęp do aborcji za prawo człowieka, poparło dotychczas 101 posłów.
Dąży do dekryminalizacji aborcji do 24. tygodnia, negując elementy ustawy o aborcji. Zapewni również, że aborcje w późnym terminie poza ustawą o aborcji nie będą skutkowały wyrokami więzienia.
Creasy powiedziała, że jej poprawka po prostu doprowadzi resztę Wielkiej Brytanii do poziomu Irlandii Północnej, gdzie aborcja została zdekryminalizowana w 2019 r.
Jednak niektórzy z największych brytyjskich dostawców usług aborcyjnych wyrazili obawy, że ustawa zostanie przeprowadzona pospiesznie, bez należytej kontroli. Twierdzą, że w praktyce oznacza to zerwanie z Ustawą o aborcji z 1967 r. oraz może zapoczątkować debatę na temat prawa kobiet do aborcji.
Rachael Clarke, szefowa działu doradztwa w British Pregnancy Advisory Service (BPAS), ostrzegła, że nie należy prosić posłów o poparcie „zmiany pokoleniowej” po zaledwie trzygodzinnej debacie w przyszłym tygodniu.
„Niestety, chociaż szczerze wierzymy, że potrzebujemy radykalnej i pokoleniowej zmiany prawa aborcyjnego, poprawka Stelli Creasy nie jest właściwym sposobem na osiągnięcie tego celu” – powiedziała w programie Today w Radiu 4.
BPAS jest jedną z organizacji popierających propozycje Antoniazziego.
Towarzystwo Ochrony Nienarodzonych Dzieci stwierdziło, że obie proponowane poprawki stanowią „największe zagrożenie dla nienarodzonych dzieci i ich matek od czasu uchwalenia Ustawy o aborcji”.
Wezwali swoich zwolenników, aby lobbowali u swoich posłów, by zagłosowali przeciwko obu propozycjom, ostrzegając, że w ramach tych zmian aborcja „do momentu narodzin” mogłaby stać się możliwa.
Posłowie prawdopodobnie będą mieli możliwość głosowania nad jedną z dwóch poprawek, przy czym Partia Pracy, Liberalni Demokraci i Konserwatyści zapewniają, że ich posłowie nie zostaną poproszeni o głosowanie za lub przeciw zmianom.
Oficjalny rzecznik premiera powiedział: „Ważne jest, aby kobiety miały dostęp do bezpiecznych i legalnych aborcji w ramach brytyjskiej służby zdrowia (NHS), a teraz oznacza to również możliwość przyjmowania tabletek poronnych w domu.
„To niezwykle delikatna kwestia i zdajemy sobie sprawę, że istnieją silne poglądy po obu stronach dyskusji i zgodnie z długoletnią konwencją, każda zmiana prawa w tej dziedzinie byłaby kwestią sumienia poszczególnych parlamentarzystów, a nie rządu”.
Rzecznik nie chciał powiedzieć, jak zagłosuje Sir Keir Starmer w tej sprawie, gdyż była to „kwestia sumienia”.
Ustawa o aborcji z 1967 r. początkowo zezwalała na aborcje do 28. tygodnia w Anglii i Walii. W 1990 r. okres ten skrócono do 24. tygodnia.
Aborcja po 24 tygodniu ciąży jest dozwolona wyłącznie, jeżeli:
- życie kobiety jest zagrożone
- występuje poważna wada płodu
- kobieta jest narażona na poważne obrażenia fizyczne i psychiczne
Od 2018 roku kobiety w Anglii przyjmują drugą tabletkę poronną w domu, dostosowując się do przepisów obowiązujących w Szkocji i Walii.
Chociaż w Szkocji obowiązują te same zasady, ma ona odrębny system opieki zdrowotnej i system prawny.
Przepisy dotyczące aborcji są obecnie poddawane przeglądowi w Szkocji w odpowiedzi na apele grup obrońców praw człowieka o dekryminalizację tego zabiegu.
BBC