Osoby stojące za projektem, którego celem jest zapobiegnięcie ponownemu kryzysowi wody w Bogocie.
Powietrze w páramo jest inne. Jest wilgotne, lodowate, ciężkie i pełne wody. W wysokich górach chmury nadciągają z wielu miejsc, przekształcając się w „latające rzeki”. Zderzając się z frailejones i łąkami, opadają na ziemię w postaci kropli i kumulują się, a następnie schodzą między wąwozami, które gromadzą się w rzece, a następnie zastygają w zbiorniku. W ten sposób woda dociera do domów 17 milionów ludzi w Kolumbii, według danych Instytutu Humboldta. Ale w 2024 roku w Bogocie tak się nie stało, ponieważ powietrze w páramo nie było takie samo.
Ten ekosystem – odpowiedzialny za produkcję wody zużywanej przez stolicę kraju – zamieszkiwany przez prawie 21 procent Kolumbijczyków i generujący 31 procent krajowego PKB (pomimo że nie jest miastem przemysłowym), doświadczył zmiany powietrza w páramo w zeszłym roku i w części 2025 roku. Było bardziej suche, jakby jego „latające rzeki” przestały unosić się w powietrzu.
Powód? Zmiany klimatyczne, rosnące temperatury, a przede wszystkim degradacja kluczowych ekosystemów, takich jak paramos Chingaza-Sumapaz-Guerrero, odpowiedzialnych za regulację zasobów wodnych w centrum kraju. Wszystko to sprawiło, że od kwietnia ubiegłego roku, przez dokładnie rok, miasto zmagało się z codziennym racjonowaniem wody.
System Chingaza spadł do poziomu minimalnego, co wymusiło racjonowanie wody.Zdjęcie:Mauricio Moreno
Ostrzeżenie było jasne: zbiorniki nie są wieczne, podobnie jak woda nie płynie z rury. Woda wypływa z wilgoci, która uderza w wrzosowiska i spływa wąwozami. Ale jeśli nie będzie gór, dżungli, lasów ani wąwozów, nie będzie rzek ani zbiorników, ani wody po odkręceniu kranu. I chociaż, według ekspertów, sytuacja kryzysowa, z którą stolica kraju zmagała się przez rok, może się powtórzyć, dziś grupa biologów, rolników, organizacji i instytucji rządowych pracuje nad tym, aby zapobiec ponownemu wystąpieniu takiej sytuacji.
Równanie jest proste: jeśli ludzie będą dbać o páramo i je chronić, wody wystarczy dla przyszłych pokoleń i na przyszłość. Ale w páramo ludzie muszą też jeść, a przez lata góry te były pełne upraw ziemniaków, a gleba uległa erozji w wyniku orki, co wpływa na zdolność tego ekosystemu do gromadzenia i uwalniania wody, która następnie staje się rzekami.
Osiągnięcie tego celu wymaga jednak wysiłków liderów społeczności, takich jak Juan Camilo López i Gilma Rodríguez Jiménez, a także naukowców, takich jak Patricia Bejarano. Są oni jednymi z liderów inicjatywy, w którą zaangażowanych jest ponad dziesięć organizacji krajowych i międzynarodowych. Jej celem jest zapobieżenie ponownemu problemowi racjonowania wody w Bogocie poprzez ochronę jej „fabryki wody”: páramo.
Skąd Bogota czerpie wodę?
Aby zrozumieć problem stolicy, należy przede wszystkim zastanowić się nad tym, w jaki sposób woda dociera do domów ponad 10 milionów ludzi. Bogota i 21 okolicznych gmin korzystają z wody i usług świadczonych przez wysokogórskie ekosystemy andyjskie Strategicznego Obszaru Ochrony Przyrody Chingaza-Sumapaz-Guerrero, który obejmuje dwa departamenty, 22 gminy, ponad 550 000 hektarów i sześć organów ochrony środowiska.
Problem polega na tym, że przez lata błędnie uważano, że to źródło jest niewyczerpalne, a co więcej, bardzo tanie. Stolica posiada trzy systemy zaopatrzenia: Północny System Zasobów, Południowy System Zasobów oraz System Chingaza. W normalnych warunkach Chingaza (zasilany wodą ze zbiorników Chuza i San Rafael) zaspokaja 70% zapotrzebowania miasta po bardzo niskich kosztach, dzięki naturalnemu procesowi filtracji zachodzącemu w ekosystemie wysokogórskim oraz systemowi grawitacyjnemu, który transportuje wodę z páramo.
Woda w Bogocie pochodzi z páramo.Zdjęcie:Andrea Moreno. EL TIEMPO
W obliczu kryzysu suszy, Northern Aggregate zmuszona była dostarczyć to, czego Chingaza nie była w stanie dostarczyć. Problem polega na tym, że woda tam nie filtruje się naturalnie, lecz musi przepływać przez Zakład Uzdatniania Wody Pitnej Tibitoc, położony w gminie Tocancipá, gdzie uzdatniana jest woda z górnego dorzecza Bogoty. Zakład ten może zaspokoić do 50% zapotrzebowania miasta na wodę i w czasie kryzysu w dostawach pracował z pełną wydajnością.
Jednak takie uzdatnianie wody wiąże się z pewnymi wyzwaniami, biorąc pod uwagę, że w tym dorzeczu występują problemy z zanieczyszczeniem i sedymentacją: ciecz musi nie tylko przejść przez szereg procesów, takich jak usuwanie manganu, a następnie filtracja, dezynfekcja i stabilizacja pH, ale sytuacja dodatkowo komplikuje się w porze deszczowej. Według Bogotá Water and Sewer Company (EAAB), ulewne deszcze zwiększają obecność osadów i materii organicznej w surowej wodzie napływającej z dorzecza Bogoty.
Diego Restrepo Zambrano, ekspert w dziedzinie nauk o wodzie, zarządzania powodziami i zrównoważonego rozwoju miast, podkreśla, że Bogota ma przewagę w posiadaniu tych dwóch systemów zaopatrzenia w wodę ze względu na różnice klimatyczne: górny dorzecze Bogoty doświadcza dwóch okresów szczytowych opadów w miesiącach kwiecień-maj i październik-listopad; natomiast rzeka Chingaza otrzymuje opady deszczu między czerwcem a sierpniem, co teoretycznie umożliwia całoroczny dostęp do wody, jeśli jest odpowiednio zarządzana. Jednak obecnie oba dorzecza są dotknięte: rzeka Chingaza degradacją, a rzeka Bogota zanieczyszczeniem (co zwiększa koszty uzdatniania wody).
„Musimy utrzymać oba systemy w działaniu. Chingaza jest tańsza, ponieważ woda jest czysta i płynie grawitacyjnie, podczas gdy rzeka Bogota wymaga więcej uzdatniania i pompowania. Nie możemy jednak polegać wyłącznie na Chingazie. Jeśli pozwolimy, aby jakość wody w rzece Bogota nadal się pogarszała, stracimy tę redundancję, a miasto będzie narażone” – ostrzega Restrepo.
Wilgoć, przekształcona w „latające rzeki”, dociera do wrzosowisk, a następnie spada jako rzeka lub strumień.Zdjęcie:Andrea Moreno. EL TIEMPO
Ponowne obsianie wrzosowiska
Dążąc do przywrócenia zdolności rzeki Chingaza do zarządzania wodą, a także zdolności rzeki Bogoty do dostarczania znacznie czystszej wody, organizacja pozarządowa Conservation International od 2007 roku – z pomocą kilku partnerów – opracowuje liczne projekty mające na celu odbudowę tych ekosystemów. Cel, choć prosty, wiąże się z monumentalnym wyzwaniem: odtworzeniem obszarów wylesionych lub zdegradowanych oraz ochroną tych, które pozostały nienaruszone.
„Pierwszą rzeczą, jaką zrobiliśmy, było zrozumienie, dlaczego brakuje nam wody” – wspomina Patricia Bejarano, dyrektor ds. zrównoważonego krajobrazu wysokogórskiego w Conservation International. „Drugą rzeczą było poszukiwanie rozwiązań w samej naturze. Kiedy mówimy o rozwiązaniach opartych na naturze, nie chodzi o abstrakcyjną koncepcję, ale o konkretne działania: jeśli nie ma drzew, nie ma wody”.
Patricia Bejarano, dyrektor ds. zrównoważonego krajobrazu wysokogórskiego w Conservation International . Zdjęcie:Andrea Moreno. EL TIEMPO
W ramach jednego z projektów przeprowadzono już rehabilitację i odnowę 550 hektarów, 64 rodziny wdrożyły środki adaptacyjne, a 4,2 miliona dolarów przeznaczono na zaprojektowanie i wdrożenie systemów przystosowania się do zmiany klimatu.
Inicjatywa „Dostosowanie do zmian klimatu w regulacji i zaopatrzeniu w wodę w regionie Chingaza-Sumapaz-Guerrero w Kolumbii” jest realizowana od 2015 r.
Projekt jest finansowany przez Globalny Fundusz Ochrony Środowiska (GEF) i administrowany przez Międzyamerykański Bank Rozwoju (IDB) przy wsparciu czterech partnerów strategicznych: Instytutu Hydrologii, Meteorologii i Studiów Środowiskowych (IDEAM); Regionalnej Korporacji Autonomicznej Cundinamarca (CAR); Spółki Wodociągów i Kanalizacji Bogotá (EAAB); oraz Regionalnej Korporacji Autonomicznej Guavio (CORPOGUAVIO).
Wysiłki na rzecz odbudowy tych ekosystemów nasiliły się wykładniczo w zeszłym roku dzięki projektowi „Bogotá-Region Landscape Water Resilience”, którego misja będzie trwać przez następne 25 lat.
Projekt jest wspierany przez Zielony Fundusz Klimatyczny (GCF), Ministerstwo Środowiska i Conservation International kwotą 92 milionów dolarów, która ma na celu ochronę wód Bogoty i Sabany.
Projekt „Krajobraz Odporności Wodnej Regionu Bogoty” będzie obejmował trzy komponenty: interwencje w 14 mikrozlewniach, rekultywację 7200 hektarów, odtworzenie 1800 hektarów poprzez rekonwersję i dywersyfikację produkcji, a także ochronę 13 467 hektarów. W inicjatywie wezmą udział Ministerstwo Środowiska i Zrównoważonego Rozwoju, Rząd Cundinamarca, Sekretariat ds. Środowiska Bogoty, Regionalna Korporacja Autonomiczna Cundinamarca, Narodowe Parki Przyrodnicze Kolumbii, Region Centralny (RAP-E), Narodowe Centrum Wody i Różnorodności Biologicznej, Cormacarena, Corpoguavio, Corporinoquia, Akwedukt w Bogocie, Rząd Meta, Conservation International Colombia i inne.
„Woda nie wypływa po prostu z góry. Dociera tu z lasów deszczowych i skrapla się na roślinności paramos, przenika do gleby, a stamtąd do strumieni i rzek. To złożony, ale bardzo delikatny system. Paramos nie są fabrykami wody. Są regulatorami. Dlatego ich funkcja jest jeszcze ważniejsza: zatrzymują, filtrują i powoli dostarczają wodę” – wyjaśnia Bejarano. Restytucja polega zatem na umożliwieniu temu systemowi ponownego funkcjonowania.
Páramo działa jak gąbka, pochłaniając wodę i uwalniając ją.Zdjęcie:Andrea Moreno. EL TIEMPO
Ręka w rękę ze społecznością
Jednak odbudowa páramo wymaga współpracy z jego mieszkańcami. Ponieważ, sam fakt, że jest to páramo, nie oznacza, że jest to obszar chroniony. Kolumbijskie páramo jest domem dla rolników, hodowców, hodowców, górników i osób trudniących się inną działalnością produkcyjną. W rzeczywistości, według danych Instytutu Humboldta, tylko 51 procent kolumbijskich kompleksów páramo jest objętych jakimiś prawnymi środkami ochrony.
Chociaż ustawa 1930 z 2018 r., znana jako ustawa Páramos, określiła te ekosystemy jako strategiczne dla kraju i wymagające szczególnej ochrony — wskazując działania, które nie powinny być tam prowadzone — nie oznacza to, że w páramos nie można prowadzić prac produkcyjnych ani działalności rolniczej o niskim wpływie na środowisko, pod warunkiem że są one zrównoważone pod względem środowiskowym i zgodne z wytycznymi właściwych ministerstw, zgodnie z artykułem 10 rozporządzenia.
Ponadto brak rozgraniczenia w niektórych kompleksach paramo pogarsza sytuację, ponieważ niektóre obszary páramo nie mają wyraźnie określonych granic. Tak jest w przypadku Santurbán, gdzie obecnie toczy się szeroka debata na temat rozwoju działalności górniczej prowadzonej przez lokalne społeczności od lat.
Dlatego, aby je zachować, musimy ściśle współpracować z tymi, którzy mieszkają tam od lat. To właśnie stanowi centralny filar międzynarodowych projektów ochrony przyrody. Według Bejarano, celem jest zapewnienie mieszkańcom możliwości kontynuowania produkcji, ponieważ „jeśli społeczności nie będą w stanie same się utrzymać, nie będą mogły również chronić gór”.
W Guatavita Gilma Rodríguez Jiménez, członkini Stowarzyszenia Kobiet Przedsiębiorców Guatavita (Ameg), należy do osób broniących idei, że dzięki wdrażaniu zrównoważonych praktyk można chronić region, w którym żyją, i zagwarantować przyszłość firmy, która wraz z 39 innymi kobietami z Ameg produkuje produkty mleczne.
Gilma Rodríguez, członkini Stowarzyszenia Kobiet Przedsiębiorców Guatavita (Ameg).Zdjęcie:Andrea Moreno. EL TIEMPO
Od 25 lat Ameg przetwarza mleko z małych gospodarstw, w których mieszkają jej członkowie, na jogurt, karmel, kumys i ser wiejski pod markami Carbo Lac i Simqua. „Dowiedzieliśmy się, że oszczędzając wodę, mamy więcej mleka. A jeśli jest więcej mleka, to jest więcej produktu. To zmieniło nasze podejście do hodowli zwierząt” – wyjaśnia Rodríguez. W Kolumbii, gdzie hodowla zwierząt ma znaczący wpływ na degradację ekosystemów takich jak páramo, Ameg postanowił pokazać, że można prowadzić produkcję bez jej niszczenia.
„Szkolenie z systemów leśno-pasterskich. Grodziliśmy źródła wody, sadziliśmy drzewa, aby zapewnić cień i chronić glebę, i nosiliśmy wodę do poideł, tak aby krowy nie deptały po nich” – wyjaśnia Gilma, wspominając, że dziś zbierają nawet obornik i przerabiają go na kompost do własnych upraw.
Ale Ameg nie był jedynym. Inne produktywne inicjatywy pozycjonują się w tym regionie jako alternatywa dla tradycyjnego rolnictwa, które ma silny wpływ na wysokie góry. Juan Camilo López jest założycielem Apiman i producentem miodu oraz innych produktów pszczelarskich, takich jak pyłek.
López pełni również funkcję koordynatora ds. logistyki w Dulce Monte, organizacji społecznej odpowiedzialnej za marketing wszystkich produktów wytwarzanych w sposób zrównoważony w wioskach położonych w pobliżu obszaru wiejskiego Guatavita, gdzie miody Ameg i Apiman stają się alternatywą dla tradycyjnych produktów.
Juan Camilo López, założyciel Apimana.Zdjęcie:Andrea Moreno. EL TIEMPO
Rolnictwo i hodowla zwierząt to dwa główne czynniki przyczyniające się do utraty gatunków roślin, takich jak frailejones, oraz migracji zwierząt, takich jak niedźwiedź andyjski, w paramos. Według Juana Carlosa Benavidesa, koordynatora Laboratorium Ekosystemów i Zmian Klimatu na Uniwersytecie Javeriana, chociaż niektóre paramos charakteryzują się dobrym poziomem ochrony, te położone blisko obszarów o dużym zapotrzebowaniu na rolnictwo – i już zdegradowane – tracą coraz więcej pokrycia.
Páramo utrzymuje miasto. Sam Chingaza zaopatrywał prawie 70 procent Bogoty. Ale pewnego dnia zabrakło mu wody. Według badania opublikowanego w 2020 roku przez naukowców z Universidad del Rosario, rosnące temperatury mogą pozbawić życia nawet 52 procent páramo Chingaza. Aby temu zapobiec, Patricia, Juan Camilo i Gilma, wraz z dziesiątkami innych biologów, techników, ekspertów, urzędników i rolników, pracują jako anonimowe twarze, próbując uratować páramo, aby Bogota nigdy więcej nie doświadczyła suszy.