Trump pod ostrzałem naukowców z NIH. "Te decyzje zagrażają zdrowiu publicznemu"

Setki pracowników Narodowych Instytutów Zdrowia (NIH) otwarcie zaprotestowały przeciwko polityce administracji Donalda Trumpa. W ostrym liście do dyrektora instytucji oskarżają władze o niszczenie kluczowych badań i narażanie zdrowia obywateli. Ich zdaniem polityczne decyzje prowadzą do utraty finansowania, zwolnień i zahamowania walki z chorobami, które dotykają miliony ludzi.
9 czerwca setki pracowników Narodowych Instytutów Zdrowia (NIH) wysłały list otwarty do dyrektora Jay'a Bhattacharyi. Protestują w nim przeciwko decyzjom administracji Donalda Trumpa, które – ich zdaniem – niszczą misję instytucji.
- Dla pracowników NIH to nie jest polityka – to troska o ludzkie zdrowie na całym świecie – napisali.
Autorzy listu nazwali dokument „Deklaracją z Bethesdy” – nawiązując do kontrowersyjnej „Deklaracji z Great Barrington”, której Bhattacharya był współautorem podczas pandemii COVID-19. Wtedy sugerował, by pozwolić zdrowym osobom swobodnie się zarażać, co miało prowadzić do zbiorowej odporności. Ten pomysł został mocno skrytykowany, m.in. przez ówczesnego szefa NIH, Francisa Collinsa.
List jest reakcją na masowe zwolnienia i anulowanie setek grantów badawczych. Tylko w tym roku pracę straciło ponad 1200 pracowników, w tym niemal cały dział komunikacji Narodowego Instytutu Raka. Część projektów – dotyczących np. choroby Alzheimera, szczepień czy nierówności zdrowotnych – została zatrzymana bez merytorycznego uzasadnienia.
- Wyrzucamy do kosza lata pracy i miliony dolarów. Ryzykujemy zdrowiem uczestników badań i podważamy zaufanie publiczne – napisali sygnatariusze.
Jenna Norton z Narodowego Instytutu Cukrzycy i Chorób Trawiennych przy NIH, pracująca tam od dekady, powiedziała:
- To nie tylko o dane. Ludzie poświęcają swój czas wierząc, że pomagają innym. Polityczne decyzje uniemożliwiają nam dotrzymanie tej obietnicy.
Norton podkreśla, że szczególnie zagrożone są badania obejmujące grupy mniejszościowe, które od lat są niedostatecznie reprezentowane w medycynie.
- Twierdzenie, że badania nad zdrowiem czarnoskórych Amerykanów nie mogą się odbywać, to nie tylko błędne – to głęboko nieetyczne.
Z informacji uzyskanych przez KFF Health News wynika, że za decyzjami o zwolnieniach i cięciach grantów stoi m.in. Rachel Riley – doradczyni w Departamencie Zdrowia, powołanym przez Trumpa w ramach inicjatywy „efektywności rządowej”. Rekomendacje miały trafiać do NIH z gotowymi listami projektów do zakończenia.
Zamrożono też współpracę z instytucjami zagranicznymi. To oznacza zagrożenie dla badań nad rakiem, chorobami zakaźnymi i HIV – obszarów, gdzie współpraca międzynarodowa jest kluczowa.
Protesty nie kończą się na liście. Były szef komunikacji Narodowego Instytutu Raka, Peter Garrett, założył organizację Patient Action for Cancer Research. Chce, by pacjenci sami zabierali głos w sprawie federalnego finansowania badań.
- To forma partyzanckiego lobbingu. Pacjenci muszą powiedzieć politykom, jak te decyzje wpływają na ich życie.
Chociaż pracownicy rządowi zazwyczaj godzą się z politycznymi zmianami w instytucjach po zmianie prezydenta, tym razem – jak mówią – szkody są zbyt duże.
- W trakcie 11 lat pracy w NIH nie widziałam czegoś podobnego – przyznaje Jenna Norton.
W liście kończą:
- To nie chodzi o nasze stanowiska. Chodzi o ludzkość. Chodzi o przyszłość.
politykazdrowotna