Spędziłem lata w Ground Zero po 11 września... dwie dekady później zdiagnozowano u mnie agresywnego raka

Autorstwa SARAH INGRAM
Opublikowano: | Zaktualizowano:
Kristin-Marie Pernicano znajdowała się na 49. piętrze swojego biura w Goldman Sachs, dokładnie naprzeciwko World Trade Center, gdy 11 września 2001 r. uderzył pierwszy samolot.
„To był idealny dzień z błękitnym niebem. Pamiętam, co miałam na sobie. Pamiętam zapach. Pobiegliśmy do okien i widzieliśmy, jak papiery spadają z biur; na początku wyglądało to jak parada z konfetti” – mówi 45-letni nowojorczyk.
„Kiedy runęła pierwsza wieża, zobaczyłem rzeczy, których nigdy nie chciałbyś zobaczyć. Pamiętam ciszę, jakby elektryczność statyczna, jakby cały dźwięk został wessany w próżnię. To było najbardziej niesamowite uczucie”.
Gdy uderzył drugi samolot, poczuła, jak podłoga pod nią zadrżała i włączył się alarm przeciwpożarowy.
Głos z głośnika nakazał wszystkim natychmiastową ewakuację, a Pernicano, która była specjalistką ds. międzynarodowej sprzedaży i obrotu akcjami w Goldman Sachs, wraz ze swoimi współpracownikami w milczeniu zeszła po 49 piętrach schodów, w butach na obcasie, i wynurzyła się w chaosie dolnego Manhattanu.
Rozpoczęła długi spacer do domu w górnej części miasta, podczas gdy panorama za nią zmieniała się z każdą minutą.
„Z centrum do 14. ulicy jest jakieś trzy mile. Z powodu naszego wyglądu – bez butów, cali umazani sadzą – ludzie gapili się na nas, gdy szliśmy na północ. Pamiętam, jak zatrzymałam się w sklepie sportowym na 14. ulicy, żeby kupić trampki, żebyśmy mogli iść dalej” – mówi.
Kristin-Marie Pernicano (na zdjęciu z 2018 r.) znajdowała się na 49. piętrze World Trade Center, gdy 11 września 2001 r. uderzył w niego pierwszy samolot
Pernicano nie wiedziała, że miesiące spędzone w pyle i dymie powrócą, by ukształtować jej życie ponad 20 lat później. W listopadzie 2022 roku wyczuła guzek w okolicy mięśnia piersiowego i zdiagnozowano u niej raka piersi. Na zdjęciu powyżej, po leczeniu onkologicznym.
Następnego dnia były jej urodziny i spędziła je w Ground Zero, próbując skontaktować się z zaginionymi przyjaciółmi.
W kolejnych tygodniach Pernicano wrócił do pracy w Goldman Sachs i każdego dnia spacerował ulicami patrolowanymi przez Gwardię Narodową, czując w powietrzu zapach następstw ataków.
Pernicano nie wiedziała, że miesiące spędzone w pyle i dymie ukształtują jej życie ponad 20 lat później.
W latach po atakach Pernicano pięła się po szczeblach kariery w dziale zgodności z przepisami handlowymi na arenie międzynarodowej, budując karierę na Wall Street, która doprowadziła ją do stanowisk kierowniczych w największych bankach, w tym Citigroup, Merrill Lynch i Goldman Sachs.
W 2009 roku założyła własną firmę konsultingową KMP Consulting.
Jednak w listopadzie 2022 roku jej życie zmieniło się na zawsze, gdy wyczuła guzek w okolicy mięśnia piersiowego.
Pernicano była zdrowa, nie paliła tytoniu, nie miała w rodzinie przypadków raka i założyła, że to po prostu kontuzja doznana podczas ćwiczeń.
Jednak gdy guz nie znikał, postanowiła udać się do lekarza na badania. Badania wykazały, że ma w piersi 10-centymetrowego guza i powiększony węzeł chłonny.
Zdiagnozowano u niej agresywnego, potrójnie pozytywnego raka piersi.
Kristin-Marie (na zdjęciu z 2014 r.), osoba niepaląca i bez historii nowotworów w rodzinie, początkowo założyła, że guz na jej klatce piersiowej to kontuzja odniesiona podczas treningu
Potrójnie dodatni rak piersi to rodzaj raka piersi, w którym testy na obecność trzech markerów biologicznych wykazują obecność trzech czynników biologicznych: receptorów estrogenowych, receptorów progesteronowych i białka ludzkiego naskórkowego czynnika wzrostu 2 (HER2).
Prowadzi to do agresywnego, szybko rozwijającego się raka.
Według Centrum Onkologicznego MD Anderson, stanowi on około 10 procent wszystkich rozpoznań raka piersi. Amerykańskie Towarzystwo Onkologiczne szacuje, że w 2025 roku liczba nowych przypadków raka piersi wyniesie 316 950, a liczba zgonów 42 170.
Jednakże rak piersi typu HER2 uważany jest za jeden z najłatwiejszych do wyleczenia, ponieważ bardzo dobrze reaguje na leczenie.
Według szacunków Programu Nadzoru, Epidemiologii i Wyników Końcowych (SEER) Narodowego Instytutu Zdrowia (NIH) wskaźniki przeżywalności w przypadku raka piersi HER2-dodatniego wynoszą od 47 do 99 procent, w zależności od tego, jak daleko od pierwotnego guza rozprzestrzeniła się choroba.
Choroba Pernicano została oficjalnie uznana przez Program Zdrowotny World Trade Center, organizację łączącą nowotwory i choroby z toksynami uwolnionymi po atakach terrorystycznych z 11 września. W programie zarejestrowanych jest około 140 000 osób.
Mówi: „Każdego dnia byłam w pracy. Przechodziłam przez sadzę, popiół i cały ten ciężar.
„To, co unosiło się w powietrzu, to, co płonęło, i to, co wydobywało się z ziemi. To trwało bardzo długo i to właśnie sprawiło, że poczułem się źle”.
Badania naukowców i wcześniejsze prace badawcze wykazały, że kurz, sadza i inne toksyczne substancje zanieczyszczające powietrze uwolnione do powietrza w wyniku ataków oraz wdychane 11 września i w kolejnych miesiącach zostały wchłonięte przez organizm, wywołując poważne stany zapalne i uszkodzenia komórek.
Doprowadziło to do powstania takich chorób jak rak i przewlekłe choroby płuc.
Badania wykazały 10-centymetrowy guz w piersi Pernicano i powiększony węzeł chłonny. Zdiagnozowano u niej agresywnego, potrójnie dodatniego raka piersi, który później potwierdzono jako związany z jej narażeniem na atak z 11 września.
Kiedy postawiono jej diagnozę, Pernicano powiedziała: „Radiolog wziął mnie za rękę i powiedział: «Musisz wiedzieć, że wszystko będzie dobrze». A ja po prostu wybuchnęłam płaczem.
Pamiętam, jak wychodziłam, jechałam na spotkanie z klientem i byłam w szoku. Na zewnątrz było przeraźliwie zimno, jakby nadeszła zima. Nie pamiętam nawet, jak dotarłam do metra. Byłam po prostu otępiała.
Kontynuowała: „To było tak, jakby całe moje życie wpadło do blendera. Wykładałam na Uniwersytecie Nowojorskim, prowadziłam firmę konsultingową, ciężko trenowałam. Z dnia na dzień byłam pacjentką na pełen etat. Ale byłam zdeterminowana, żeby nie przestać pracować”.
Leczenie Pernicano rozpoczęło się w styczniu 2023 r., a jej zespół medyczny rzucił się na walkę z rakiem z całych sił: pięć miesięcy intensywnej chemioterapii, 25 cykli radioterapii, poważna operacja i rok immunoterapii.
To była długa i wyczerpująca podróż, ale Pernicano nie pozwoliła, by choroba odebrała jej siły.
Była mistrzynią kraju w sztukach walki Muay Thai i maratończykką, trenowała przed każdą sesją chemioterapii.
Dzień po atakach z 11 września Kristin-Marie obchodziła urodziny. Spędziła je w Ground Zero, próbując skontaktować się z zaginionymi przyjaciółmi.
Program Zdrowia World Trade Center ma listę schorzeń, które zostaną objęte badaniami jednoznacznie powiązanymi z narażeniem na atak z 11 września
„W każdy czwartek, przed leczeniem, mój trener mocno mnie motywował. Wiedziałam, że przede mną dni, w których będę wyczerpana. Dlatego walczyłam, żeby utrzymać jak najwięcej sił. Nie chodziło o to, żeby kogokolwiek inspirować. Chodziło o to, żeby trzymać się siebie” – mówi.
Czasem wychodziła ze szpitala, żeby prowadzić zajęcia na Uniwersytecie Nowojorskim, zdecydowana nie zawieść swoich studentów.
Innym razem pokonywała pieszo wiele kilometrów przez Brooklyn, po prostu by być w ruchu, nawet gdy zmęczenie i mdłości dawały jej się we znaki.
Zespół medyczny poinformował ją, że dzięki dobrej kondycji fizycznej mogli leczyć raka bardziej agresywnie i że jej ciało regeneruje się szybciej, niż się spodziewano.
„Reakcja przerosła wszelkie oczekiwania” – powiedział Pernicano.
Jednak leczenie miało swoją cenę: przeszła obustronną mastektomię (usunięcie całej tkanki z obu piersi), a następnie operację rekonstrukcyjną.
Kontynuuje leczenie endokrynologiczne, czyli terapię farmakologiczną blokującą wpływ hormonów estrogenu i progesteronu na komórki raka piersi, co spowodowało u niej menopauzę.
„Moje ciało postarzało się o 20 lat w ciągu dwóch lat. Doświadczam wielu tych samych problemów zdrowotnych związanych z wiekiem, co moja matka”.
Utrata gęstości kości, bóle stawów i ciągłe zmęczenie stały się teraz częścią jej codziennego życia.
Mimo to nie pozwala, by choroba ją definiowała. Gdy tylko mogła, stopniowo odbudowywała siły, wracając do treningów, nauczania i pracy konsultingowej.
Powiedziała: „Rak nie ukształtował mojego charakteru. On go ujawnił. Musiałam zdecydować: czy pozwolić, żeby mnie złamał, czy żyć tak, jak chcę, nawet w te trudne dni?”
Częścią tego życia było uruchomienie serii Business Decoded, kursów online, które powstały dzięki jej wieloletniemu doradztwu firmom w zakresie strategii i rozwoju. Pomysł zrodził się w trakcie terapii.
„Zdałam sobie sprawę, że przez lata pomagałam innym firmom w budowaniu systemów, które zapobiegały wypaleniu zawodowemu” – mówi.
Ale ja nie zrobiłam tego samego dla siebie. Pracowałam przez cały okres leczenia.
„W przypadku jednej z chemioterapii istnieje ryzyko, że łożyska paznokci [w rękach i stopach] wypadną z powodu sposobu przepływu krwi.
„Więc siedziałam tam przez dwie godziny z rękami i stopami w lodzie, podczas gdy miałam zabieg, a jednocześnie byłam na telekonferencji z klientem.
„Uświadomiłem sobie, że jeśli chcę przeżyć, muszę stworzyć coś, co nie będzie wymagało ode mnie przebywania w dziesięciu miejscach naraz”.
Kursy te zapewniają teraz przedsiębiorcom dostęp do tych samych narzędzi, które kiedyś przekazywała osobiście, pomagając im w budowaniu firm bez poświęcania zdrowia i równowagi między życiem zawodowym a prywatnym.
Leczenie Pernicano rozpoczęło się w styczniu 2023 roku. Jej zespół medyczny rzucił wszystko na walkę z rakiem: pięć miesięcy intensywnej chemioterapii, 25 cykli radioterapii, poważną operację i rok immunoterapii.
Dziennik „New Yorker” uzyskał oficjalny certyfikat Programu Zdrowotnego World Trade Center, do którego należy obecnie 140 000 osób. Program ten łączy niektóre nowotwory i choroby z toksynami uwalnianymi po ataku
Teraz, gdy jest już w remisji, rozmyśla o drodze od 11 września, przez raka, aż do wyzdrowienia.
„Dopiero w zeszłym roku zrozumiałam powagę tego wszystkiego. Strach, operacje, zabiegi. Ale też piękno, ludzie, którzy mnie wspierali, szansa na dalsze życie, nauczanie i budowanie” – mówi.
„Jestem wręcz wdzięczny, że mogę być częścią tej grupy. To oznacza badania, wsparcie i orędownictwo w długiej perspektywie”.
Wie, że droga przed nią nie będzie prosta. Będzie więcej badań, skutków ubocznych i terapii, z którymi trzeba będzie sobie poradzić. Ale podkreśla, że życie jest ważniejsze niż choroba.
Dodała: „Każdego dnia, gdy się budzę, jestem wdzięczna. Nie mogę kontrolować wszystkiego, ale mogę kontrolować, jak się prezentuję – dla moich uczniów, klientów, przyjaciół i dla siebie. Rak zabrał wiele, ale nie tyle”.
Daily Mail