DR MAX PEMBERTON: Grobowe milczenie Meghan na temat problemów Harry'ego wiele mówi o ich związku. Tak nie wygląda udane małżeństwo...

Opublikowano: | Zaktualizowano:
Roczna przerwa w nauce, którą książę Harry spędził w Lesotho w 2004 r., skłoniła go do założenia w 2006 r. organizacji charytatywnej Sentebale ku pamięci swojej matki, aby walczyć z HIV /AIDS w Lesotho i Botswanie.
Zanim w tym tygodniu Komisja ds. Organizacji Charytatywnych opublikowała miażdżący raport na temat swojej działalności, Harry już w marcu wycofał się z tej działalności.
Mówi się, że jest zdruzgotany. Zastanawiające jest to, że Meghan milczała. Żadnych publicznych słów wsparcia. Może za zamkniętymi drzwiami była dla niego oparciem.
Tymczasem w zeszły poniedziałek świętowała swoje 44. urodziny. NaInstagramie opublikowała zdjęcie, na którym mimochodem podziękowała „mężowi”, nie wymieniając jego imienia i nie wspominając o Harrym.
Podczas gdy Harry zmaga się z pozwami sądowymi i traci ukochaną organizację charytatywną, Meghan wydaje się być w doskonałej formie dzięki swojej marce As Ever i programowi Netflix .
W udanym partnerstwie zawsze jest ktoś, kto cię podniesie, gdy upadniesz. Bez kogoś takiego życie jest o wiele trudniejsze i mniej przyjemne.
Mówi się, że książę Harry jest zdruzgotany. Zastanawiające jest to, że Meghan milczała.
Harry i Meghan z przewodniczącą Sentebale, dr Sophie Chandauką w zeszłym roku
Mam wrażenie, że prawie co tydzień ktoś czyta o biednej osobie, która poddała się zabiegowi kosmetycznemu wykonanemu przez kogoś niekompetentnego, a który skończył się tragicznie.
Jako lekarz zawsze jestem zdziwiony, że ludzie dobrowolnie pozwalają sobie na zmiany wyglądu twarzy i ciała, nie sprawdzając kwalifikacji osoby, która ma wykonać zabieg.
Właśnie dlatego rząd ogłosił w zeszłym tygodniu zdecydowane działania przeciwko kosmetycznym kowbojom . Ostrzegł, że „nieuczciwi operatorzy” bez żadnego przeszkolenia medycznego okaleczają, a nawet zabijają ludzi, wykonując inwazyjne zabiegi w domach, hotelach i tymczasowych klinikach.
Zgodnie z nowymi przepisami, tylko pracownicy służby zdrowia posiadający „odpowiednie kwalifikacje” będą mogli wykonywać zabiegi wysokiego ryzyka, takie jak „brazylijski lifting pośladków”, gdzie tłuszcz z innej części ciała jest wstrzykiwany w pośladki, aby optycznie je powiększyć. Tymczasem kliniki oferujące botoks i wypełniacze będą musiały uzyskać licencję od władz lokalnych.
Z zadowoleniem przyjmuję tę zmianę – choć jestem zdziwiony, że nie została ona wprowadzona wcześniej. Jak każdy lekarz NHS pracujący obecnie, byłem świadkiem konsekwencji, jakie niesie ze sobą kiepska opieka w sektorze prywatnym, zwłaszcza w branży chirurgii plastycznej.
Kiedy pracowałam w chirurgii piersi, widziałam kilka przypadków nieudanych implantów. Pacjentki z poważnymi infekcjami i silnym bólem były odsyłane do NHS, ponieważ wiele prywatnych klinik nie miało wystarczających zasobów i sprzętu, aby rozwiązać problemy, które one stwarzają.
Alice Webb, 33 lata, zmarła w zeszłym roku po brazylijskim liftingu pośladków. To pierwszy przypadek zgonu w Wielkiej Brytanii spowodowany niechirurgicznym liftingiem pośladków.
Moim zdaniem, jeśli te placówki nie mają odpowiedniej infrastruktury ani wiedzy fachowej i muszą polegać na NHS, aby naprawić swoje błędy, to powinny płacić za tę usługę.
Chociaż rządowe represje stanowią krok w dobrym kierunku, nie rozwiążą one całkowicie problemu nieudanej pracy, ponieważ ludzie nadal będą mogli wyjeżdżać za granicę, np. do Turcji, Tajlandii i Meksyku.
Czy nie ma tu większego problemu? Dlaczego te zabiegi są tak popularne, zwłaszcza wśród młodych?
Kilka lat temu, z ciekawości, zrobiłam kurs kwalifikacyjny z zakresu zastrzyków przeciwzmarszczkowych i wypełniaczy. Byłam przerażona, jak młodzi byli niektórzy z tych, którzy chcieli poddać się tym zabiegom. Były tam 18- i 19-latki z piękną, nieskazitelną cerą, które domagały się zamrożonych twarzy.
Badanie przeprowadzone wśród „superstarszych” po osiemdziesiątce wykazało, że choć niektórzy ćwiczyli, jedli i spali dobrze, inni palili, pili i unikali ćwiczeń. Łączyły ich silne przyjaźnie. Naukowcy doszli do wniosku, że jest to kluczowe dla długiego i zdrowego życia.
Co gorsza, każdy z nich przyniósł ze sobą zdjęcia z mediów społecznościowych jako przykład tego, jak chciałby wyglądać. A wszystkie prezentowane przez nich obrazy zostały poddane cyfrowej obróbce.
Miałam wrażenie, jakbym waliła głową w mur, gdy próbowałam im wytłumaczyć, że to, na co patrzą, nie jest prawdziwe.
Jednak kobiety nie wykazały się żadnymi oznakami zaniepokojenia, traktując zabiegi jako nieodłączny element swojej pielęgnacji.
Obwiniam za to kult celebrytów, który sprawia, że podatni na wpływy nastolatkowie chcą naśladować sławnych ludzi.
Gwiazdy takie jak Kardashianowie i wiele, wiele innych. Ci młodzi ludzie nie zdają sobie z tego sprawy lub zdają sobie z tego sprawę o wiele za późno, że paradoksalnie, mają już młodzieńczy wygląd, do którego dążą te znane gwiazdy i influencerzy.
Moje doświadczenia w tym zakresie tak mnie zaniepokoiły, że porzuciłem wszelkie pomysły wykonywania zabiegów kosmetycznych przy użyciu zastrzyków, pomimo posiadania kwalifikacji.
Wykorzystywanie w ten sposób kompleksów młodych kobiet wydawało się po prostu nieetyczne.
Od tamtej pory zauważyłam, że wielu młodych ludzi, którzy poddali się zabiegowi botoksu, wygląda teraz o wiele starzej, niż wskazywałby na to ich wiek.
Brutalna prawda jest taka, że zastrzyki przeciwzmarszczkowe działają poprzez paraliżowanie mięśni twarzy. Ponieważ nie mogą się poruszać, zaczynają się kurczyć.
U młodych osób, u których nie występują wyraźne zmarszczki, paradoksalnie powoduje to, że skóra pokrywająca zmarszczki staje się bardziej pomarszczona ze względu na utratę objętości mięśni.
Dermatolog, z którym kiedyś rozmawiałam, powiedział, że nikt nie powinien brać pod uwagę zastrzyków przeciwzmarszczkowych, dopóki nie skończy 30 lat, a może nawet więcej.
A nawet jeśli tak, to czyż nie byłoby lepiej, gdyby ludzie nauczyli się żyć ze swoimi zmarszczkami i niedoskonałościami?
W zeszłym tygodniu tegoroczna grupa nowo wykwalifikowanych lekarzy zjechała na oddziały w całym kraju. Za nimi stoi legion ludzi, którzy wnieśli swój wkład, i to nie tylko ich bliscy, którzy ich wspierają.
Tak, chodzi o osoby, które zgłaszają się na ochotnika podczas egzaminów, ale także osoby oddające swe ciała do sekcji i ich rodziny, które cierpliwie czekają na pochówek bliskiej osoby.
Są nieznani bohaterowie, żyjący z chorobami przewlekłymi, którzy uczestniczą w zajęciach, aby dzielić się swoimi doświadczeniami. Są pacjenci, którzy pozwalają studentom badać się i wykonywać na nich zabiegi, często po raz pierwszy. Są ludzie leżący na szpitalnych łóżkach, którzy zgadzają się uczestniczyć w obchodach szpitalnych.
Każde pokolenie lekarzy zawdzięcza swoje istnienie niezliczonym osobom, które pomimo choroby, strachu czy bólu, pomagały im w edukacji. Często to, co ci ludzie muszą znosić, jest niegodne, męczące lub niewygodne – a mimo to nie otrzymują publicznego uznania za swój niezwykły altruizm.
Lekarze mogą pomagać ludziom, ale nie byliby w stanie tego zrobić, gdyby ludzie im najpierw nie pomogli.
Dr Max przepisuje... ALTRUISTYCZNY KREM Z FILTREM SŁONECZNYM
Została ona założona przez dermatologa i chirurga specjalizującego się w leczeniu raka skóry, dr Andrew Birnie, w celu zapewnienia optymalnej ochrony przed szkodliwym promieniowaniem UVA i UVB, przewyższającej standardy UE.
Oferuje również najwyższej jakości kremy przeciwsłoneczne w najniższych możliwych cenach, dzięki czemu mogą sobie na nie pozwolić nawet rodziny o niskich dochodach. Marka wspiera organizacje charytatywne pomagające dzieciom z albinizmem w Tanzanii i innych częściach Afryki.
Dowiedz się więcej na: altruistsun.com
Daily Mail