Wściekłość w kultowym mieście UE, gdy mieszkańcy domagają się podniesienia podatku turystycznego w ramach zakrojonej na szeroką skalę akcji

Zirytowani mieszkańcy jednego z najsłynniejszych miast Europy domagają się zdecydowanych działań w związku z gwałtownym wzrostem turystyki. W zeszłym roku Paryż odwiedziło aż 48,7 miliona turystów, zwabionych kultowymi zabytkami, takimi jak Wieża Eiffla, Luwr i oczywiście przepysznymi wypiekami.
Około 11 milionów turystów wymachujących kijami do selfie skierowało się do Montmartre, historycznej dzielnicy, w której znajduje się eteryczna bazylika Sacré-Cœur. Montmartre, rozpoznawalny na pierwszy rzut oka po wąskich, brukowanych uliczkach i tętniącym życiem nocnym, zyskał sławę dzięki słynnemu kabaretowi Moulin Rouge i niegdyś był oazą dla artystów takich jak Picasso, Van Gogh i Renoir.
Jednak z powodu wąskich uliczek, na których tłoczą się duże grupy turystów, mieszkańcy twierdzą, że ich dom zamienił się w Disneyland i domagają się drastycznych zmian. Stało się tak po tym, jak hiszpańskie wyspy obawiają się, że Brytyjczycy nie wrócą, ponieważ turyści otrzymują kolejny cios .
CZYTAJ WIĘCEJ: Ogromny cios, gdy piękny kraj z 3 milionami turystów ujawnia opłatę turystyczną w wysokości 17 funtów
Anne Renaudie mieszka w tej okolicy od prawie trzech dekad i kieruje stowarzyszeniem Vivre à Montmartre. W rozmowie z agencją Reuters argumentowała, że historyczna dzielnica zamieniła się w park rozrywki po tym, jak stała się atrakcją turystyczną dzięki hitowi filmowemu „Amelia” z 2011 roku.
„Ludzie przychodzą na trzy godziny, bawią się, kupują beret albo naleśnik i wychodzą – jak w wesołym miasteczku” – powiedziała. W rezultacie wiele podstawowych sklepów spożywczych, przeznaczonych dla lokalnej ludności, zostało zastąpionych stoiskami z przekąskami i pamiątkami, nastawionymi na turystów.

„Zostały nam dwa lub trzy sklepy mięsne i dwa serowarnie. Znikają jeden po drugim” – dodała Anne. „Teraz mamy mnóstwo lodziarni, naleśników i tacos”.
Wraz z innymi członkami stowarzyszenia, Anne apeluje do władz miasta o wprowadzenie podobnych obostrzeń w innych europejskich kurortach, takich jak Barcelona i Wenecja. Obejmują one ograniczenie grup wycieczkowych do zaledwie 25 osób, zakaz używania głośników oraz podwyższenie podatku turystycznego.

W ostatnich latach wysokie podatki turystyczne stały się powszechną praktyką na całym kontynencie, a wiele destynacji ma problemy z nadążeniem za rosnącym popytem. Weźmy na przykład włoską Wenecję , która przedłużyła podatek turystyczny dla jednodniowych turystów do 2025 roku i podwoiła cenę dla niektórych turystów.
Osoby chcące przemierzać niekończącą się sieć kanałów na pokładzie gondoli lub zjeść pizzę ważącą tyle, ile same ważą, będą musiały zapłacić 5 euro za wstęp do Wenecji, jeśli planują jednodniową wizytę od 18 kwietnia do 27 lipca. Dla osób, które zdecydują się na ostatnią chwilę, opłata ta wzrasta do 10 euro.
Pasażerowie statków wycieczkowych udający się na nieznośnie zatłoczone greckie wyspy, takie jak Santorini i Mykonos, również zostaną obciążeni opłatą w wysokości 20 euro za zejście na ląd w porcie, podczas gdy turyści w Portugalii muszą uiścić opłatę w wysokości od 1 do 4 euro za noc, w zależności od miejsca zakwaterowania i regionu. Dla niektórych nieoczekiwane koszty pojawiają się jeszcze przed lotem – jak w przypadku pewnej kobiety, która została obciążona opłatą w wysokości 75 funtów za bagaż .
Masz historię do opowiedzenia? Napisz do nas na adres [email protected], a może pojawi się ona w Twojej historii?
Daily Mirror