Jedna książka stała się bestsellerem definiującym erę Trumpa. Jak to się stało?

Za każdym razem, gdy ulegam zgubnemu urokowi TikToka, mam wrażenie, że widzę tego samego faceta : szczupłego mężczyznę w średnim wieku z siwą brodą i wełnianą czapką, stojącego w jakimś dziwnie wiejskim otoczeniu. Często mówi o „O tyranii” , książce profesora historii Timothy'ego Snydera, wydanej w 2017 roku. W jednym z filmików trzyma książkę przed kamerą i twierdzi, że gdyby była „lekturą obowiązkową w każdym gimnazjum w kraju, nie bylibyśmy w takim bałaganie”.
Ten facet w czapce nie jest sam. Publishers Weekly doniósł w zeszłym miesiącu, że On Tyranny jest najlepiej sprzedającą się książką w wielu niezależnych księgarniach , gdzie sprzedaż tytułów o autokracji gwałtownie rośnie. TikTok i inne platformy społecznościowe obfitują w posty o On Tyranny , które oferują swoim czytelnikom, jak wyjaśnia podtytuł, 20 lekcji z XX wieku na temat tego, jak rządy tyrańskie przejmują władzę w demokracjach i co obywatele mogą zrobić, aby temu zapobiec. Format On Tyranny w formie wypunktowań i krótkie rozdziały ułatwiają rozbicie książki na perełki napomnień; szczególnie lubianym jest lekcja nr 1, „Nie bądźcie posłuszni z góry”, wzywająca jednostki i instytucje, aby nie uspokajały autorytarnych rządów, zanim zostaną o to poproszone. Niektórzy fani na TikToku tymczasowo przełączają swoje konta na On Tyranny , czytając jeden rozdział na wideo, dopóki nie opowiedzą całości.
On Tyranny , genialnie pomyślany i wydany tytuł, nie jest bezprecedensowym zjawiskiem. Księgarnie od dawna umieszczają stojaki z cienkimi, impulsywnymi książkami przy swoich kasach, a te tytuły od dawna są mieszanką poważnych i frywolnych. (W 1982 roku dwoma największymi bestsellerami w punktach sprzedaży były przerażający opis konsekwencji wojny nuklearnej Jonathana Schella, The Fate of the Earth i Thin Thighs in 30 Days .) Ale to nie tak naprawdę sprzedaż detaliczna w sklepach stacjonarnych napędza sukces On Tyranny . To internet — głównie referencje na TikToku (i linki do sklepu TikTok), ale także cytaty publikowane jako memy na Facebooku i innych platformach — sprawił, że książka Snydera sprzedała się w nakładzie 1,4 miliona egzemplarzy, a w tym roku sprzedano ich 250 000. Media społecznościowe odgrywają kluczową rolę w sukcesie większości współczesnych bestsellerów, ale memizacja książki O tyranii jest szczególnie dziwna, biorąc pod uwagę, że Snyder w pewnym stopniu obwinia internet za nasze dążenie do autorytaryzmu.
To, że książka „O tyranii” jest krótka i składa się z uproszczonych „lekcji” podawanych w jednym z ulubionych formatów internetu – w formie listy – może irytować niektórych historyków. Każdy, kto choć pobieżnie zagłębił się w historię XX wieku, prawdopodobnie zna już proces wkradania się Europy w autorytaryzm, który Snyder ilustruje przykładami ze Związku Radzieckiego, nazistowskich Niemiec i Czechosłowacji. Jednak prace takie jak „O tyranii” mają swoje miejsce. Kiedy została opublikowana po raz pierwszy, rok po rozpoczęciu pierwszej administracji Trumpa, wielu obywateli niezaznajomionych z historią tego okresu chciało mieć proste ramy do oceny chaotycznych działań tego reżimu pod kątem oznak podobnego staczania się w stronę autokracji. Nie każdy ma czas, możliwości lub ochotę na czytanie dłuższych dzieł z zakresu teorii polityki lub historii, o czym z pewnością może zaświadczyć Snyder – którego tytuł „Rekonstrukcja narodów: Polska, Ukraina, Litwa, Białoruś 1569–1999” wydany przez wydawnictwo uniwersyteckie z pewnością nie sprzedał się w nakładzie 1,4 miliona egzemplarzy. „On Tyranny” , jak wyjaśniało wielu użytkowników TikToka, to „szybka lektura”, niezaśmiecona mnóstwem dat i szczegółów. Można ją nazwać „Hannah Arendt dla opornych” , ale pamiętajcie, że to nie jest obraźliwe – czasami czytelnicy potrzebują przede wszystkim prostego wyjaśnienia skomplikowanej koncepcji.
Co więcej, podstawowe koncepcje w książce „O tyranii” są solidne. Snyder unika wdawania się w spory sekciarskie, przedstawiając zarówno faszystowski, jak i komunistyczny totalitaryzm jako przykłady tyranii. Społeczna presja konformizmu, niechęć do tolerowania nawet drobnych kar za opór, degradacja języka i prawdy, stopniowa ekspansja państwa inwigilacyjnego – wszystkie te czynniki mogły sygnalizować i sygnalizowały narastający autorytaryzm. Wielu obywateli rozumie, że proces ten jest raczej łagodnym ześlizgiem niż burzliwą rewolucją, że ich odpowiednicy w przeszłości popełnili poważny błąd, traktując takie zmiany z samozadowoleniem. „O tyranii” może pomóc im uniknąć tego samego błędu.
Jeśli chodzi jednak o zalecane przez Snydera środki zaradcze, rzesze internetowych fanów książki – zwłaszcza tych młodszych – mogą być zdezorientowane. Na przykład, książka „O tyranii” namawia czytelników, by unikali czerpania wiadomości z internetu i „dofinansowywali dziennikarstwo śledcze, prenumerując prasę drukowaną”. Prawdy po prostu nie da się zdobyć online, sugeruje Snyder, pisząc: „Wpatrywanie się w ekrany jest być może nieuniknione, ale dwuwymiarowy świat nie ma sensu, jeśli nie możemy skorzystać z mentalnego arsenału, który rozwinęliśmy gdzie indziej”. Ponieważ kiedy uczymy się z ekranu, „mamy tendencję do ulegania logice spektaklu” – Snyder ma tu na myśli zarówno telewizję, jak i internet – zbyt łatwo dajemy się manipulować podświetlonym treściom, które konsumujemy.
Co więcej, choć „protest można organizować za pośrednictwem mediów społecznościowych”, Snyder utrzymuje, że „nic nie jest realne, jeśli nie kończy się na ulicach. Jeśli tyrani nie ponoszą konsekwencji swoich działań w trójwymiarowym świecie, nic się nie zmieni”. Czytelnicy powinni więc wyjść z domu i spotkać się z ludźmi o podobnych poglądach – a co najważniejsze, z ludźmi, z którymi niekoniecznie zgadzają się w każdej kwestii, ale którzy podzielają ich pragnienie pokonania narastającego autorytaryzmu.
Snyder ma rację w większości tych kwestii, choć jego pogląd, że wszelkie informacje przekazywane za pośrednictwem ekranu muszą być mniej wiarygodne niż informacje drukowane, wydaje się formą nostalgicznego rewanżyzmu. Prawdą jest, że im bardziej ludzie mylą swoje życie online z rzeczywistością, tym częściej popełniają błąd, zakładając, że rzeczywistość można kształtować jak kanał w mediach społecznościowych i że blokowanie lub wyciszanie osób, z którymi się nie zgadzają, skutecznie je wymaże. Wyizolowanie informacji i interakcji w internecie sprzyja wszelkiego rodzaju histerycznym, ekstremistycznym i paranoicznym myśleniom. Jak to ujął Snyder: „Istnieje spisek, który można znaleźć w sieci: to ten, który sprawia, że pozostajesz online i szukasz spisków”. A prywatność – coś, z czego większość z nas rezygnuje zbyt łatwo – jest przekleństwem dla autorytaryzmu.
Ale czy ma sens mówić czytelnikom XXI wieku, że „e-mail to pisanie na niebie. Rozważ korzystanie z alternatywnych form internetu, albo po prostu korzystaj z niego rzadziej. Rozmawiaj osobiście”? To prawda, że przykład skutecznych ruchów oporu XX wieku, który podaje Snyder, takich jak aksamitna rewolucja w Czechosłowacji, opierał się na ulicach i w samizdatowych publikacjach, a nie w internecie. Ale przecież nie mieli internetu. Wiele osób uważa teraz, że ich głos dociera dalej, gdy publikują w mediach społecznościowych, niż gdy krzyczą na ulicy, i że nie ma między nimi znaczącej różnicy. W końcu, mogą zauważyć, to ich posty rozprzestrzeniają wieść o On Tyranny .
Slate otrzymuje prowizję od zakupów dokonanych za pośrednictwem linków na tej stronie. Dziękujemy za wsparcie.
Jeszcze kilka lat temu Snyder mógł zostać zrugany przez prasę internetową za swoje słabe punkty w tym względzie, w czasach, gdy młodzi krytycy uwielbiali dokuczać starszym za „nierozumienie internetu”. Jeśli nie słyszymy już tak często tej skargi, być może dlatego, że teraz rozumiemy internet aż za dobrze. Obecny reżim jawi się jako przejaw najgorszych cech kultury internetowej – bigoterii, bezpodstawnej pewności siebie osób nieświadomych, trolli i nieokiełznanej furii. Nikt nie jest na to odporny. Chociaż książka „O tyranii” została wyraźnie opublikowana w odpowiedzi na trumpizm i zaktualizowana, aby odzwierciedlać ostatnie wydarzenia polityczne, Snyder nie podaje nazwiska tego człowieka, nazywając go jedynie „kandydatem” lub „amerykańskim prezydentem”, co być może miało być przejawem wzniosłości, ale w istocie jest to nic innego jak krótki tweet.
Internet, niestety, zostanie z nami na dłużej i coś mi mówi, że „New York Times” nie sprzedaje wielu prenumerat drukowanych za 780 dolarów rocznie wielbicielom „ On Tyranny ” na TikToku. Owszem, nic lepiej nie pokazuje zaciekłości społecznego żądania zmian niż wyjście na ulice, ale nie ma drogi naprzód w walce z autorytaryzmem, która nie wymagałaby stworzenia skutecznej odpowiedzi online – takiej, która nie tylko broni instytucji demokratycznych i praworządności, ale także przedstawia zwycięską alternatywę dla ery komunikacji cyfrowej.
Nie znajdziesz tego w On Tyranny , pomimo wszystkich jej zalet. Być może to jeden z powodów, dla których na początku tego roku Snyder dołączył do dwóch kolegów profesorów z Yale — z których jedna jest jego żoną — opuszczając Stany Zjednoczone, aby przyjąć stanowiska na Uniwersytecie w Toronto . Snyder napisał, że wyjechał głównie po to, aby wesprzeć żonę, która chce zaprotestować przeciwko atakom administracji Trumpa na wolności obywatelskie i że uważa takie motywy jak jej za „rozsądne”. Jak jednak pogodzić to z lekcjami 19 i 20 z On Tyranny : „Bądź patriotą” i „Bądź tak odważny, jak potrafisz”? Czy ocenianie obecnego amerykańskiego bałaganu z reduty Kanady jest naprawdę bardziej bezpośrednim zaangażowaniem się w kryzys niż kręcenie filmów na TikToku? „Nie bądź biernym obserwatorem”, namawia promocyjna e-kartka On Tyranny , dostępna na stronie internetowej Snydera. Ale to, czy stoisz, czy stoisz, zależy w dużej mierze od tego, gdzie twoim zdaniem toczy się walka.