Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

Germany

Down Icon

Na karaibskim wybrzeżu Meksyku turyści mogą zjeść homara, a wszyscy inni znajdą mikroplastik

Na karaibskim wybrzeżu Meksyku turyści mogą zjeść homara, a wszyscy inni znajdą mikroplastik
Rybacy z Puerto Morelos skarżą się na piratów, którzy łowią ryby poza sezonem, ciesząc się zupełną bezkarnością, podczas gdy ich niewielkie połowy są zanieczyszczone dużą ilością mikroplastiku w morzu.
mikroplastik
Todos los miembros de la cooperativa han desarrollado una sensibilidad especial por el mar y sus recursos, por eso saben que deben respetar las vedas Zdjęcie: Ricardo Hernández

Wszystkie produkty prezentowane w WIRED są niezależnie wybierane przez naszych redaktorów. Możemy jednak otrzymywać wynagrodzenie od sprzedawców detalicznych i/lub z zakupów produktów za pośrednictwem tych linków.

Rybacy z Puerto Morelos, na karaibskim wybrzeżu Meksyku, ryzykują życie za każdym razem, gdy wyruszają w morze, aby łowić lub nurkować w poszukiwaniu homarów. Ich łupy zależą od szczęścia, ponieważ pogoda często uniemożliwia wyjście, a w inne dni zarzucane przez nich haki wracają puste. Ci pracownicy wyruszają każdego dnia, aby znaleźć najlepsze możliwe homary dla zamożnych wczasowiczów, którzy przyjeżdżają do regionu, podczas gdy oni i ich rodziny, odcięci od wielu korzyści płynących z rozwoju turystyki, żyją z ryb pełnych mikroplastiku.

Omar Oslet Rivera-Garibay, badacz z Instytutu Nauk Morskich i Limnologii na Universidad Nacional Autónoma de México, udokumentował życie tych rybaków w niedawnym badaniu . On i jego koledzy informują, że podczas gdy członkowie spółdzielni rybackiej Pescadores de Puerto Morelos zbierają i sprzedają wysokiej jakości owoce morza, aby zaspokoić apetyty turystów, pozostają im tylko ryby złowione w pobliżu plaż miasta na własne potrzeby. Mają one niewielką wartość handlową i są zanieczyszczone drobnymi fragmentami plastiku.

W ramach swoich badań Rivera-Garibay i zespół złowili 424 ryby z 29 różnych gatunków, stosując te same metody, co partnerzy spółdzielni. Wszystkie zostały rozcięte, a ich przewody pokarmowe zostały usunięte i zbadane. Zanieczyszczenia znaleziono u 57 procent ryb, przy czym odzyskano ponad tysiąc cząstek mikroplastiku. Badania wykazały, że „ryby złowione na wędki ręczne w płytkich wodach w pobliżu wybrzeża miały znacznie więcej mikroplastiku w jelitach niż te złowione w głębszych wodach”.

W okresie ochronnym członkowie spółdzielni stosują wyłącznie metody takie jak „linka różańcowa” z wieloma przynętami.

Zdjęcie: Ricardo Hernández

Połów na linkę ręczną to tradycyjna metoda, która od dawna jest stosowana na płytkich wodach w pobliżu Puerto Morelos. Składa się ona po prostu z linki i haczyka i może być stosowana do połowu ryb takich jak skorpena, które nadają się do spożycia, ale mają niewielką wartość handlową. Dwie inne metody są stosowane do połowu cenniejszych gatunków. Línea de rosario („linka różańcowa”) składa się z wielu linek z szeregiem rozgałęzionych haczyków i jest stosowana na głębszych wodach, około 20 mil morskich od wybrzeża. Służy do połowu lucjanów, groperów i świń morskich. Homary są łowione przez nurków swobodnych za pomocą kusz.

Najmniej cenione ryby, zawierające więcej mikroplastiku, są zabierane do domu przez rybaków, aby wyżywić swoje rodziny; ryby o wysokiej wartości są sprzedawane turystom tutaj, w stanie Quintana Roo, który każdego roku przyjmuje ponad 20 milionów gości, którzy wydają ponad 20 miliardów dolarów. Quintana Roo jest meksykańskim stanem o najwyższych przychodach z turystyki, ale nie spływa to na dno piramidy populacji. Według danych z Sekretariatu Gospodarki Meksyku, w 2020 r. 42,6 procent populacji Puerto Morelos żyło w ubóstwie lub skrajnym ubóstwie.

Rivera-Garibay podkreśla niebezpieczeństwa związane z mikroplastikiem w rybach. „Te gatunki są spożywane przez ludzi. Mikroplastik zawiera potencjalnie niebezpieczne substancje chemiczne, takie jak monomery i dodatki do plastiku, i pochłania toksyczne zanieczyszczenia ze środowiska, takie jak szkodliwe mikroby i algi, które mogą powodować choroby u ludzi” — mówi Rivera-Garibay. „Jednak nadal nie ma solidnych dowodów na to, że bezpieczeństwo owoców morza jest zagrożone przez mikroplastik. Pilnie potrzebne jest lepsze zrozumienie wpływu mikroplastiku na owoce morza”.

Ryby złowione przez członków spółdzielni są przechowywane w dużych chłodniach, czekając na sprzedaż.

Zdjęcie: Ricardo Hernández

Zamknięty sezon na homary — podczas którego najbardziej lukratywnego połowu w tym rejonie nie można legalnie złowić — rozpoczął się w marcu. Minęły trzy miesiące, a 15 rybaków ze spółdzielni Puerto Morelos odczuwa skutki dla swoich finansów. Ale chociaż desperacko chcą zarobić pieniądze, w czerwcowy dzień, kiedy ich odwiedziłem, woleli spędzić cały dzień siedząc na lądzie, niż zarabiać nieuczciwie z kłusownictwa.

„Spójrz na nas, jesteśmy jedynymi skurwysynami, którzy przestrzegają zasad. W tej chwili morze jest pełne piratów” – mówi Ezequiel Sánchez Herrera, przedstawiciel spółdzielni, odnosząc się do setek łodzi, które kłusują na meksykańskich Karaibach, ignorując zakazy połowów i inne przepisy. Piraci, o których mówi, nie mają pozwolenia na połowy i nadmiernie eksploatują ograniczone zasoby, nie ponosząc żadnych konsekwencji prawnych.

Rybacy z Quintana Roo ostrzegają przed skutkami kłusownictwa i przełowienia homarów. Połów odbywa się, kiedy nie powinien, łowione są młode, a w rezultacie populacja homarów spada, mówi Sánchez.

Ezequiel Sánchez Herrera nauczył się łowić ryby już jako dziecko i od tamtej pory zawsze spędzał czas w pobliżu morza.

Zdjęcie: Ricardo Hernández

Są dni, dodaje Sánchez, kiedy ma ochotę rozwiązywać sprawy w staromodny sposób: ścigać piratów, wydawać ich władzom i palić ich łodzie. „Ale jestem pewien, że oni wyszliby na wolność, a my trafilibyśmy do więzienia” – mówi ten mężczyzna, który łowi ryby odkąd miał osiem lat, który został prezesem spółdzielni po raz pierwszy w wieku 16 lat i który nigdy nie przestał szukać tego, co najlepsze dla członków spółdzielni i ekosystemu rybackiego, nawet jeśli czasami oznacza to poświęcenie dochodów w celu zapewnienia zdrowia mórz.

Homar od dawna jest najbardziej pożądanym gatunkiem w Quintana Roo, odpowiadając za około 50 procent wartości produkcji rybnej stanu, zgodnie z artykułem opublikowanym w styczniu w czasopiśmie Ería. Generuje około 150 milionów pesos, czyli 8 milionów dolarów, przychodu w stanie, zgodnie z danymi National Aquaculture and Fisheries Commission (Conapesca).

Turyści opalają się, podczas gdy organizator wycieczki schodzi ze swojej łodzi.

Zdjęcie: Ricardo Hernández

Homar jest również podstawą ekonomiczną spółdzielni w tym stanie. Rybacy zazwyczaj łowią go za pomocą kuszy podczas nurkowania swobodnego, co jest ryzykowne. Według Sáncheza jeden z członków spółdzielni prawie umarł na początku roku z powodu choroby dekompresyjnej, czyli „kefalii”. Wynurzył się szybciej, niż powinien, przez co azot we krwi i tkankach utworzył pęcherzyki, które mogą uszkodzić tkanki i zablokować naczynia krwionośne.

Zamknięty sezon na homary trwa cztery miesiące, a Sánchez i inni rybacy często mają z tym problem. „Czasami ludzie dają mi popalić i pytają, dlaczego jesteśmy jedynymi, którzy przestrzegają zamkniętego sezonu. Jest dużo presji. Muszę co miesiąc wypłacać pensje, płacić za ubezpieczenie zdrowotne członków i pilnować wszystkich zezwoleń. A sprawy potoczyły się źle, pogoda była okropna i nie mogliśmy wyjść na ryby. Kiedy już wychodziliśmy, łowiliśmy bardzo mało. Wczoraj jeden drań dostał tylko 70 pesos [mniej niż 4 dolary], ponieważ wrócił tylko z kilkoma kilogramami ryb, a dziś w ogóle nie mogliśmy wyjść z powodu złej pogody” — mówi Sánchez.

Linka różańca to wiązka linek zakończona kilkoma haczykami.

Zdjęcie: Ricardo Hernández

Pytam o ostateczne miejsce przeznaczenia ryb, o ich klientów, i o to, czy hotele kupują większość ich połowów.

„Nie. Przestaliśmy sprzedawać do hoteli. Są najgorsi. Płacą na kredyt. Jeśli sprzedamy im coś dzisiaj, oni zapłacą za to trzy miesiące później. Właściwie trzy miesiące od momentu wysłania faktury. Jak moglibyśmy przetrwać jako taka spółdzielnia? Wyobraź sobie, że czekałbym trzy miesiące, żeby zapłacić rybakowi za to, co przynosi dzisiaj” – narzeka Sánchez.

Ería zauważyła również tę słabość w swoim artykule o przemyśle rybnym w regionie. Spółdzielnie takie jak ta w Puerto Morelos muszą szybko sprzedawać swoje połowy ze względu na żądania swoich członków, a także z powodu niewystarczających obiektów magazynowych, które zwykle są podstawowymi centrami magazynowymi bez zamrażarek lub maszyn do lodu.

W obliczu trudności, z jakimi borykają się spółdzielnie, zastępują je – jak twierdzą eksperci – podmioty prywatne, dysponujące dużymi obiektami i wystarczającym kapitałem, który pozwala im eksportować na rynki zagraniczne, w tym do Stanów Zjednoczonych i Azji.

Cokolwiek się stanie, Sánchez mówi, że nie wyjdą na połów homarów aż do lipca, kiedy kończy się sezon zamknięty. Członkowie spółdzielni wiedzą, że zwierzęta potrzebują czasu, aby się rozmnożyć i urosnąć na tyle, aby zapewnić długoterminową stabilność gatunku i przyszłość ich środków do życia.

Ten artykuł został pierwotnie opublikowany przez WIRED en Español . Został przetłumaczony przez Johna Newtona.

wired

wired

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow