Springsteen kontra Trump: Związek muzyków interweniuje w sporze

Czy zrobi to ponownie? Czy Bruce Springsteen ponownie wypowie się w sobotni wieczór (17 maja) z taką pasją, tak poważnymi i ostrymi słowami w obronie amerykańskiej demokracji, w obronie reputacji Ameryki na świecie, a sprzeciwiając się krajowej i globalnej polityce prezydenta USA Donalda Trumpa i jego administracji? Czy światowa reakcja na jego występ w Manchesterze w ubiegłą środę wystarczy?
Trump odpowiedział na krytykę Springsteena na swojej platformie Truth Social, obrażając go i łając: „Nigdy go nie lubiłem, nie podobała mi się jego muzyka ani jego radykalna lewicowa polityka, a co najważniejsze, nie jest utalentowanym facetem — po prostu nachalnym, odrażającym dupkiem, który zagorzałym zwolennikiem skorumpowanego Joe Bidena”. Trump zażądał, aby „trzymał język za zębami, dopóki nie wróci do kraju”. I dodał ponurą groźbę: „Wtedy zobaczymy, co się z nim stanie”.
Wszyscy fani muzyka znanego jako „Boss” z utęsknieniem czekają zatem na sobotni występ w Manchesterze. Dziś wieczorem w angielskim mieście odbędzie się drugi z trzech koncertów Bruce’a Springsteena i jego E Street Band.
W międzyczasie w spór włączyła się także Amerykańska Federacja Muzyków Stanów Zjednoczonych i Kanady (AFM/AFofM). Związek „nie będzie milczał, gdy dwaj nasi członkowie – Bruce Springsteen i Taylor Swift – zostaną wskazani i osobiście zaatakowani przez prezydenta Stanów Zjednoczonych” – powiedział Tino Gagliardi, prezes AFM od 2023 r., w oświadczeniu skierowanym przeciwko Trumpowi.
Trump skrytykował piosenkarkę Taylor Swift już w samolocie powrotnym z podróży na Bliski Wschód, godzinę przed atakiem na Springsteena. „Czy ktoś zauważył, że ona nie jest już gorąca odkąd powiedziałem 'Nienawidzę Taylor Swift'?” zamieścił wpis z samolotu prezydenckiego.
Tino Gagliardi, prezes Amerykańskiej Federacji Muzyków Stanów Zjednoczonych i Kanady
Przywódca związkowy Gagliardi, który kiedyś był zawodowym trębaczem na nowojorskiej scenie muzycznej, oraz jego organizacja poparli zaatakowanych. „Bruce Springsteen i Taylor Swift to nie tylko znakomici muzycy, są również wzorami do naśladowania i inspiracją dla milionów ludzi w Stanach Zjednoczonych i na całym świecie” – napisał w oficjalnym oświadczeniu AFM. „Niezależnie od tego, czy jest to „Born in the USA”, czy „Eras Tour”, ich muzyka jest ponadczasowa, imponująca i ma głębokie znaczenie kulturowe”.
Na zakończenie odniosę się do podstawowych praw demokratycznych. „Muzycy mają prawo do wolności słowa i solidaryzujemy się ze wszystkimi naszymi członkami”. AFM to nie byle kto. Związek zawodowy, założony w Cincinnati w 1896 r. jako następca National League of Musicians, ma siedzibę w Nowym Jorku i jest największą na świecie organizacją reprezentującą zawodowych muzyków, liczącą 70 000 członków. Jest między innymi członkinią AFL-CIO, największej federacji związków zawodowych w Stanach Zjednoczonych.
Springsteen w środę w Manchesterze otwarcie wyraził swoją pogardę dla ludzi i metod stosowanych przez administrację Trumpa. To było oświadczenie „Tu stoję. Nie mogę zrobić nic innego” na rzecz demokracji. „W mojej ojczyźnie, Ameryce, którą kocham, Ameryce, o której pisałem, Ameryce, która od 250 lat jest symbolem nadziei i wolności, obecnie sprawuje władzę skorumpowany, niekompetentny i zdradziecki rząd” – muzyk rozpoczął swoje płomienne przemówienie, wzywając do obrony demokracji i przeciwstawienia się autorytaryzmowi.
Było oczywiste, że zdania takie jak „W Ameryce prześladuje się ludzi za korzystanie z prawa do wolności słowa i wyrażanie swojego sprzeciwu” lub „W Ameryce najbogatsi ludzie czerpią przyjemność z wydawania najbiedniejszych dzieci świata na choroby i śmierć” nie pozostaną bez odpowiedzi. Urzędujący prezydent znany jest ze swojej mściwości.
Media społecznościowe odzwierciedlają obecnie ocenę gitarzysty Springsteena, Steve'a Van Zandta, zawartą kilka dni temu w magazynie Playboy, że zespół stracił około połowę amerykańskiej publiczności. Choć na platformie krótkich wiadomości tekstowych „X” można znaleźć wyrazy uznania i podziwu dla zaangażowania Bruce’a Springsteena na rzecz demokracji, większość wpisów ma charakter emocjonalny – od kpin i obelg po otwartą nienawiść. Jego płomienne przemówienia służą do omawiania absurdalnych kwestii, takich jak rzekomy brak jakości jego piosenek, jego majątek, który powinien rozdysponować między potrzebujących, czy też zbyt drogie bilety na jego koncerty w USA.
Ton wypowiedzi Springsteena na temat „X” i spółki. stało się ostrzejsze, odkąd piosenkarka i autorka tekstów piosenek otwarcie opowiedziała się za Kamalą Harris, kandydatką Partii Demokratycznej, w październiku 2024 r., na miesiąc przed wyborami prezydenckimi w USA, i stanowczo zaprzeczyła, że Trump nadaje się na najwyższe stanowisko.
Poglądy polityczne muzyka są znane od dziesięcioleci. Już w latach 80., gdy Partia Republikańska nie była jeszcze zdominowana przez siły radykalne, Springsteen krytykował kampanię reelekcyjną Ronalda Reagana. Wielokrotnie popierał kandydatów Demokratów na urzędy – na przykład Johna F. Kerry’ego, Baracka Obamę, Hillary Clinton i Joe Bidena.
New York Times (NYT) oddał hołd Springsteenowi 15 maja. „Nawet dla zadeklarowanego liberała, jakim był pan Springsteen, był to niezwykle ostry atak w czasie, gdy niektórzy artyści wydawali się unikać bezpośredniej konfrontacji z panem Trumpem, w przeciwieństwie do tego, co robili w 2017 roku, kiedy po raz pierwszy objął urząd” – napisał nowojorski dziennikarz Michael Levenson.
Nawiązał do zawstydzającej ciszy, jaka zapadła podczas tegorocznych rozdań Oscarów i Złotych Globów. „Washington Post”, którego logo widnieje fraza „Demokracja umiera w ciemności”, poinformował o płomiennym przemówieniu Springsteena dopiero po retweecie prezydenta.
W listopadzie Mitchell Duneier, profesor socjologii na Uniwersytecie Princeton, w artykule gościnnym opublikowanym w „New York Timesie” zidentyfikował dylemat Springsteena. „Nie potrafię wyobrazić sobie żadnej postaci we współczesnej Ameryce, która lepiej uosabiałaby sprzeczności i złożoność polityki tego kraju” – napisał Duneier. „On (Springsteen) jest zagorzałym postępowcem, który śpiewa o grupie demograficznej, która jest obecnie kluczowym elementem bazy wyborców Donalda Trumpa”.
Duneier chwalił Springsteena za umiejętność jednoczenia wszystkich swoją muzyką podczas koncertu w Pittsburghu 18 sierpnia 2024 r. Słusznie było nie wygłaszać politycznych oświadczeń podczas występu, ale „pozwolić piosenkom mówić samym za siebie”.
Co też nadal czyni. Utwór „Repo Man” został właśnie wydany i znajdzie się również na „Tracks II”, box secie Springsteena wydanym 27 czerwca, zawierającym siedem albumów, nad którymi autor piosenek pracował w trakcie swojej kariery, ale których nie wydał z różnych powodów. „Repo Man” to utwór w stylu country, rockabilly z domieszką Chucka Berry’ego. W piosence z sesji nagraniowej do swojego solowego albumu „The Ghost of Tom Joad” (1995) Springsteen wciela się w tytułową postać i krzyczy: „Nie powinieneś był tego kupować, jeśli nie mogłeś za to zapłacić!”
Słownik Cambridge definiuje repo(ssession)-man jako „osobę wyznaczoną do przejmowania lub odzyskiwania mienia, zwłaszcza gdy płatności nie są dokonywane na podstawie umowy sprzedaży ratalnej”. Agenci zajmujący się odzyskiwaniem nieruchomości, osoby organizujące licytacje nieruchomości przejętych przez bank, zarabiające na „biznesie odzyskiwania” samochodów i innych dóbr. Piosenka społeczna o zubożałej Ameryce – nawiązująca do powieści Johna Steinbecka „Grona gniewu” o skutkach Wielkiego Kryzysu lat 30. XX wieku.
20 października poprzedniego roku sam Springsteen podzielił pogląd Duneiera w specjalnym programie informacyjnym amerykańskiej stacji informacyjnej ABC: „Ludzie w większości wiedzą, jakie jest moje stanowisko, ale chcę też przestrzeni, do której ludzie będą mogli przyjść i być ze swoim sąsiadem, niezależnie od jego poglądów politycznych”.
Tak właśnie zrobił to na zeszłorocznych koncertach w USA, a teraz pobił rekord w Manchesterze. Czy zrobi to po raz drugi w brytyjskim mieście, okaże się dopiero dziś wieczorem o godzinie 18:30. O godzinie 19:30 czasu brytyjskiego Co-op Live Arena otworzy swoje podwoje na drugi koncert na E Street. (godz. 20:30 naszego czasu) Bruce Springsteen będzie pierwszym z zespołu, który wyjdzie na scenę...
rnd