Meble Diego Giacomettiego to wspaniałe dzieło sztuki. Przez długi czas jednak mało kto je zauważał.


On po prostu opisywał siebie jako rzemieślnika. Bycie synem sławnego malarza, Giovanniego Giacomettiego, i bratem jeszcze sławniejszego rzeźbiarza, Alberto Giacomettiego, wydawało mu się całkowicie wystarczające. Ale jego artystyczne geny wiedziały lepiej: geniusz drzemał również w Diego Giacomettim. I ostatecznie znalazł swój wyraz.
NZZ.ch wymaga JavaScript do ważnych funkcji. Twoja przeglądarka lub blokada reklam obecnie to uniemożliwia.
Proszę zmienić ustawienia.
Mebel Diego Giacomettiego jest natychmiast rozpoznawalny. Jego brązowe krzesła, stoły, półki i lampy charakteryzują się elegancką prostotą i proporcjonalną równowagą. Zawsze mają ten pewien akcent ręcznie robionego, modelowanego, formowanego — namacalnego.
Ponadto tym meblom często towarzyszy melodia botaniczna: liście, gałęzie, drzewa. Albo ożywiona orkiestrą prawdziwego bestiariusza: miłość Diego Giacomettiego do zwierząt odzwierciedla się w cudownie rzeźbionych sowach, sówkach, myszach, jeleniach, lisach, psach i kotach, które są wkomponowane w jego meble. Ten wirtuozowski artysta-projektant rzadko czytał książki. Ale to książki o zwierzętach go zainspirowały.
ModelkaJako dziecko jego talent leżał głęboko w cieniu. Natomiast jego starszy brat Alberto, pierworodny ze słynnej rodziny artystów Giacometti ze Stampa w dolinie Bregaglia, stworzył popiersie Diego w młodym wieku, demonstrując swój talent. „Głowa Diego” z 1914/15 r., wykonana z plasteliny, była pierwszą rzeźbą Alberto Giacomettiego. Diego, model jego starszego brata, pozował mu przez niezliczone godziny w trakcie całej swojej kariery artystycznej – cierpliwie, nieruchomo, tak jak wymagał tego mistrz.
Alberto był w tym względzie praktycznie zależny od Diego. Diego stał się jego niezastąpionym asystentem w Paryżu. Przygotowywał materiały, z których Alberto rzeźbił swoje figury. Konstruował żelazne wzmocnienia z drutu dla kruchych bogiń, które jego brat formował z gliny. Odlewał je w gipsie, aby mogły zostać uwiecznione w brązie. I wkrótce został również uznany za najlepszego patynatora brązu w całym Paryżu.
Diego Giacometti początkowo nie chciał mieć nic wspólnego ze sztuką. Ukończył szkołę biznesu i próbował różnych dorywczych prac. Jako przedstawiciel handlowy wiódł eleganckie życie napędzane egzystencjalnymi niepokojami między Bazyleą, Chiasso, Marsylią i Paryżem, z umiarkowanym sukcesem.
„Gdybyś był skłonny przyjechać do Paryża, byłbym bardzo szczęśliwy. Mam tyle do zrobienia, że mógłbyś pracować ze mną i oczywiście dla siebie” – Alberto napisał jesienią 1929 r. do Diego, który wrócił do domu w Stampa w dolinie Bergell po nieudanych przygodach zawodowych. Diego odpowiedział na wezwanie, pracując odtąd dla brata, a także dla siebie, w cieniu Alberta, a świat nie zwracał na to większej uwagi.
Podniesiony na piedestaleDopiero w 1985 roku, podczas otwarcia Musée Picasso w Paryżu, trzy miesiące po jego śmierci, Diego miał po raz pierwszy pojawić się w muzeum ze swoją własną sztuką. W 1983 roku otrzymał prestiżowe zlecenie na dekorację planowanego Muzeum Picassa. Był to szczyt jego kariery; miał wówczas prawie osiemdziesiąt lat. Diego stworzył lampy, ławki, krzesła i niskie stoliki, które nie tylko harmonizują z monumentalnymi przestrzeniami starego budynku w Marais, ale także potrafią nawiązać dialog z dziełami Picassa.
Martine Franck / Magnum / © Pro Litteris, Zurych
Teraz Diego Giacometti powraca do muzeum. I nie jako dekorator. Po raz pierwszy muzeum uznaje go za artystę w jego własnym imieniu. Muzeum Sztuki w Gryzonii w Chur poświęca mu kompleksową wystawę specjalną. Podnosi ona dzieła Diego Giacomettiego na piedestał sztuki. Są one prezentowane jako rzeźby, a więc na równi z obrazami i rzeźbami Giovanniego Giacomettiego i Alberto Giacomettiego.
Pokryta skórą ławka z czterema masywnymi nogami z brązu, która zwykle służy jako siedzisko dla zwiedzających w Kunsthaus Zürich, teraz stoi na niebieskim cokole nad podłogą wystawy. Wszystkie większe dzieła w tej kompleksowej wystawie są eksponowane na takich cokołach.
Zgodnie z powszechnie akceptowanym konsensusem w sprawie terminologii gatunkowej, jego dzieła nie należały do muzeum sztuki aż do teraz: sztuki piękne były ściśle oddzielone od sztuk dekoracyjnych. Do tego czasu Diego Giacometti był czczony tylko w kontekście sztuk stosowanych: krótko po jego śmierci w 1986 r. paryskie Musée des Arts decoratifs, gdzie obecnie znajduje się cały jego majątek, poświęciło mu wystawę. W Szwajcarii jego meble zostały wystawione w 1988 r. w Bellerive Museum of Decorative Arts w Zurychu.
Kunstmuseum Chur jest jedynym muzeum sztuk pięknych w Szwajcarii, które niedawno dodało kilka dzieł Diego Giacomettiego do swojej kolekcji. W 2016 r. muzeum otrzymało darowiznę w postaci stołu, krzesła, andironów i imponującego świecznika, który Diego Giacometti wykonał dla swojego brata Alberta na jego pięćdziesiąte urodziny. Składa się z pięciu świeczników, po jednym na każdą dekadę, i jest ozdobiony dwiema głowami końskimi, które mogą symbolizować lojalność braci. Alberto i Diego żywili do siebie głębokie uczucie. Ich braterska więź umacniała się z biegiem lat, gdy mieszkali i pracowali obok siebie w Paryżu.
Skromność DiegoDiego Giacometti był długo postrzegany jako niedoceniany. Jednak częściowo była to wina artysty. Podpisując swoje prace, zawsze pomijał nazwisko rodowe, aby nie konkurować z Alberto Giacomettim.
Diego Giacometti był powściągliwy, małomówny i prowadził samotnicze życie. Nie zabiegał o publiczne uznanie ani sławę. Przez ponad 20 lat mieszkał z Nelly Constantin, kobietą, o której praktycznie nic nie wiadomo; nie istnieje nawet jej zdjęcie. Miała 19 lat, gdy Diego się w niej zakochał, była już po rozwodzie i miała małego syna, którego Diego wychowywał jak własnego. Jego matka, Annetta Giacometti, nigdy nie zaakceptowała tego związku. Diego i Nelly nigdy się nie pobrali, a jego partnerka nigdy nie została przedstawiona jej matce w domu w dolinie Bregaglia.
Wszystko to pasuje do skromnej natury Diego Giacomettiego. Jednak od samego początku odnosił sukcesy w Paryżu. Już w latach 30. XX wieku on i Alberto stworzyli luksusowe przedmioty na zlecenie Jean-Michela Franka, znanego projektanta mebli i wnętrz, które zyskały wyjątkowe uznanie.
Dla znakomitej klienteli, w tym projektanta mody Huberta de Givenchy i rodziny handlarzy dziełami sztuki Maeght, stworzył kompleksowe wnętrza z poręczami, bibliotekami i oprawami oświetleniowymi, które reprezentują prawdziwe Gesamtkunstwerken. Na przykład w Fondation Maeght w Saint-Paul-de-Vence wnętrze kawiarni, obok prac site-specific Joana Miró i Georges'a Braque'a, stanowi integralną część tego ważnego miejsca sztuki.
Obiekty Diego Giacomettiego znajdują się obecnie w prestiżowych prywatnych kolekcjach i osiągają najwyższe ceny na rynku sztuki. Niedawno zmarły doyen szwajcarskiego handlu sztuką, Eberhard W. Kornfeld, mógł posadzić każdego gościa na kolacji dla dwunastu osób na krześle Diego. Znał osobiście cichego asystenta Alberta i sam zamówił krzesła. Teraz są one zgrupowane wokół okrągłego stołu w Chur, udekorowanego ptakami, żabami i liśćmi.
Diego zaprojektował również wystrój wnętrza baru Kronenhalle w Zurychu. Zlecenie pochodziło od Gustava Zumstega, handlarza jedwabiem i syna właściciela restauracji Kronenhalle. Miał wizję baru, którą zrealizował w 1965 roku z projektantem wnętrz z Zurychu Robertem Haussmannem. Diego zaprojektował lampy na barze i lampy wiszące, nogi stołu i klamkę drzwi wejściowych.
Długo uważano, że Diego Giacometti pracował dla Alberto Giacomettiego przez około 40 lat; dopiero po śmierci Alberto w 1966 roku i przez ostatnie 20 lat swojego życia pracował niezależnie. Wystawa w Chur, prezentująca liczne prace z lat 30., 40. i 50. XX wieku, obala tę teorię. Uderzającym przykładem na wystawie jest idealnie uformowana lwica z brązu z 1931 roku, kiedy Diego miał 29 lat.
Skromny artysta prawdopodobnie tylko raz rozpaczliwie walczył o uwagę – być może ze strony matki, która ubóstwiała najstarszego syna, Alberta. W 1907 roku, w wieku pięciu lat, Diego poważnie zranił prawą rękę zębami pracującej kosiarki do siana. Trzy palce wymagały operacji, a środkowy palec musiał zostać przecięty mniej więcej na pół. Diego zawsze starał się ukryć tę niepełnosprawność. Wspomnienie wypadku zainspirowało jednak Alberta, w okresie jego surrealistycznej fazy, do stworzenia rzeźby „Zagrożona ręka” z 1932 roku. Przedstawia ona rękę zamkniętą w klatce, przywiązaną do urządzenia obsługiwanego korbą.
Dopiero wiele lat po wypadku Diego przyznał, że to nie był przypadek. Świadomie włożył rękę w tryby. W końcu, jako wykwalifikowany rzemieślnik, Diego utrzymywał w ruchu maszynę artystyczną swojego brata przez dziesięciolecia. Wystawa w Chur obecnie imponująco pokazuje niezwykłe rzeczy, których dokonał jako artysta swoimi rękami.
„Diego Giacometti”, Muzeum Sztuki w Graubünden Chur, do 9 listopada.
nzz.ch