Mam trądzik różowaty i moja skóra uwielbia to serum z kwasem azelainowym


Chcesz wiedzieć, czy produkt naprawdę działa? Witamy w Slow Beauty. Ponieważ może minąć nawet sześć tygodni, zanim zobaczysz efekty stosowania nowej formuły, nasi testerzy wypróbowują najlepsze i najbardziej popularne produkty do pielęgnacji włosów i skóry przez dwa razy tyle czasu, aby ustalić, co naprawdę robi różnicę.
Nigdy nie byłam szczególnie lojalna wobec produktu do pielęgnacji skóry. Uwielbiam eksperymentować z formułami i składnikami — a dla redaktora działu urody takie podejście jest niemal wymogiem. Miałam szczęście, że przez wiele lat moja skóra była równie chętna; rzadko doświadczałam negatywnych reakcji na nowe lub silne produkty.
Ale nagle, wiosną ubiegłego roku, moja skóra stała się kapryśna. Wyglądała coraz bardziej nierówno, a na różnych częściach policzków pojawiły się wysypkowe, czerwone grudki, co podkopało moją pewność siebie. Zminimalizowałam stosowanie silnych retinoli i chemicznych peelingów, a zamiast nich zaczęłam stosować produkty zwalczające zaczerwienienia, takie jak maseczki w płachcie nasączone aloesem, ale nic nie pomagało. W końcu poszłam do dermatologa na niezwiązany z tym zabieg kosmetyczny i nieśmiało wspomniałam jej, jak plamista jest moja skóra. Przyglądała się mojej twarzy przez kilka sekund, zanim powiedziała: „Wiesz, że masz trądzik różowaty, prawda?”

Nagle wszystko nabrało sensu. Dostałam receptę na leczniczy krem miejscowy i po kilku miesiącach moje zaostrzenia były w większości pod kontrolą. Aby utrzymać te rezultaty, mój dermatolog zalecił mi włączenie kwasu azelainowego do mojej rutyny i trzymanie się jej. Składnik ten ma właściwości przeciwzapalne, przeciwutleniające i przeciwdrobnoustrojowe i jest często stosowany w leczeniu trądziku różowatego, trądziku i przebarwień.
Po wizycie na Sephora.com , która wystawiła na próbę moją siłę woli — jakoś powstrzymałam się przed dodaniem mnóstwa nowych produktów do koszyka — zdecydowałam się na Shani Darden Skin Care Rescue Serum With 10% Azelaic Complex . Założycielka tej marki, której nazwisko brzmi eponimicznie, jest znaną kosmetyczką, którą podziwiam od dawna. Jej podejście do pielęgnacji skóry, zarówno w praktyce, jak i w linii, polega na maksymalizacji rezultatów przy jednoczesnym minimalizowaniu podrażnień — idealne w mojej obecnej sytuacji. Oprócz kwasu azelainowego, Rescue Serum zawiera ekstrakty z owsa, aloesu i lukrecji, które rozjaśniają nierówny koloryt skóry, zmniejszają zaczerwienienia, poprawiają suchość, koją i rozjaśniają matowość.

Shani Darden
Zobowiązałam się do stosowania produktu przez 12 tygodni, mając nadzieję, że uda mi się odzyskać promienną, czystą i nieskazitelną cerę sprzed zaostrzenia objawów. Oto jak to wyglądało:
Zgodnie z sugestią marki, moim planem jest zacząć od stosowania serum trzy razy w tygodniu na noc, aby zobaczyć, jak moja skóra zareaguje (chociaż kwas azelainowy jest ogólnie dobrze tolerowany, skóra niektórych osób może potrzebować czasu, aby się do niego przyzwyczaić). Dozuję dwie krople po użyciu wody micelarnej i nawilżającego toniku. Formuła ma mleczny wygląd i jedwabistą konsystencję, szybko się wchłania, pozostawiając moją skórę miękką w dotyku. Następnie stosuję odżywczy krem nawilżający. W tym pierwszym tygodniu testów nie zauważyłam żadnego podrażnienia ani wysuszenia skóry po produkcie.
Jestem mile zaskoczona, widząc, jak promienna i gładka jest moja skóra. To właśnie takie rezultaty osiągałam, złuszczając skórę silnym peelingiem z kwasem glikolowym kilka razy w tygodniu. Po zdiagnozowaniu trądzika różowatego mój dermatolog zasugerował, abym trzymała się łagodniejszych produktów, a okazało się, że nie oznaczało to poświęcenia rezultatów.
W tym tygodniu jestem na wakacjach w Miami, a Rescue Serum dołączyło do mnie na przejażdżkę. Słońce jest czynnikiem wyzwalającym trądzik różowaty, więc chociaż pilnuję SPF i szukam cienia, jestem w pełni przygotowana na to, że mogą się pojawić zaostrzenia. Ale jak dotąd — być może dzięki temu produktowi — moja skóra pozostaje spokojna.
Czując się może trochę zbyt pewnie, zwiększyłam częstotliwość aplikacji do raz dziennie wieczorem i wprowadziłam do mojej rutyny nowy tonik złuszczający. Chociaż tonik jest reklamowany jako przeznaczony do skóry wrażliwej, zauważyłam nagłe podrażnienia i zaczerwienienia. Nie jestem pewna, czy to przez tonik, zwiększoną dawkę serum, czy przez połączenie tych dwóch czynników, ale tak czy inaczej, czas wrócić do pierwotnego planu.
Wróciłam do używania serum trzy razy w tygodniu z nawilżającym tonikiem i włączyłam formułę złuszczającą w dni, kiedy serum nie jest używane. Moja skóra się uspokoiła i znów wygląda na jasną i równą. W pobliżu linii żuchwy pozostały jakieś czerwone plamy trądziku różowatego, ale odkąd używam Rescue Serum, zauważam je coraz rzadziej. Nowością jest ciemna plama na moim policzku, która dała o sobie znać po mojej podróży do Miami. Mam nadzieję, że Rescue Serum również na nią zadziała swoją magią.
W tym tygodniu nie zauważyłem większych zmian, ale jeśli chodzi o usuwanie ciemnych plam, nierównego kolorytu i faktury, najważniejsza jest cierpliwość i konsekwencja.

Znów podróżuję, tym razem do Los Angeles. Pewnego poranka wybrałam się na wędrówkę bez makijażu i zrobiłam kilka selfie, w pełni spodziewając się, że będę musiała je trochę edytować przed opublikowaniem w moim kanale społecznościowym, co stało się rutyną, odkąd moja skóra zaczęła się buntować. Ale po ich przejrzeniu byłam podekscytowana, widząc, jak czysta jest moja skóra — bez filtrów.
Tydzień po tygodniu widzę efekty. Ciemna plama na policzku, którą zauważyłam w piątym tygodniu, już się poprawiła, a zaczerwienienia stają się przeszłością. Cieszę się, że zobaczę jeszcze większe postępy, gdy będę kontynuować stosowanie serum.
Spędziłam weekend z moją babcią, która jest moją ikoną skóry. To ona kupiła mi pierwszy krem nawilżający i nauczyła mnie, jak ważna jest pielęgnacja skóry. W wieku 97 lat nadal ma gładką i jędrną cerę. Pewnego ranka, gdy jedliśmy śniadanie, zauważyła, jak „rozświetlona od wewnątrz” wygląda moja skóra. Jak na nią, to wielka pochwała.
Minęły ponad dwa miesiące regularnego stosowania, a w buteleczce zostało jeszcze sporo produktu, co sprawia, że cena 68 dolarów wydaje się całkowicie tego warta. Zamierzam poeksperymentować z dodaniem kolejnej kropli produktu do mojej rutyny i zobaczyć, jak zareaguje moja skóra.
Nie spałam dobrze w tym tygodniu i za każdym razem, gdy patrzę w lustro, czuję, że wyglądam na wyczerpaną. Rozważałam zabieg na twarz, gdy współpracownik podszedł do mojego biurka i powiedział: „Twoja skóra się łuszczy”, po czym zapytał mnie, co stosuję w swojej rutynie. To był zastrzyk energii, którego potrzebowałam, i dowód na to, że serum naprawdę przyniosło zauważalne rezultaty.
Przypadkowo minął rok, odkąd po raz pierwszy zaczęłam mieć trądzik różowaty i mogę powiedzieć, że moja skóra wygląda teraz najlepiej, jak wyglądała w trakcie tej podróży. Przejrzystość, blask i równomierność kolorytu i tekstury mojej cery znacznie się poprawiły, niektóre plamy słoneczne zbladły, a moja skóra jest ogólnie mniej zaczerwieniona.

W społeczności zajmującej się pielęgnacją skóry kwas azelainowy jest często reklamowany jako środek na wszystko. Chociaż może nie jest rozwiązaniem każdego problemu skórnego, po tym 12-tygodniowym doświadczeniu mogę śmiało powiedzieć, że jest wart szumu. Możesz znaleźć składnik w wielu świetnych produktach w Sephora , ale dla mnie Shani Darden Skin Care Rescue Serum With 10% Azelaic Complex było właściwym wyborem. Tak wiele produktów twierdzi, że działa na zaczerwienienia, ale niewiele dostępnych bez recepty formuł faktycznie zadziałało u mnie. Serum pomogło mi utrzymać rezultaty uzyskane dzięki leczniczemu kremowi miejscowemu, który najpierw pomógł mi opanować trądzik różowaty, jednocześnie zajmując się innymi moimi głównymi problemami skórnymi, takimi jak ciemne plamy i nierówna tekstura.
Zwykle, gdy zbliżam się do końca produktu, myślę już o tym, jaki inny eliksir wypróbuję następnym razem. Tym razem będę kontynuować używanie Rescue Serum, a także sprawdzać resztę linii Shani Darden podczas mojej następnej wizyty w Sephorze.
elle