Jak skromna Toyota Hilux stała się najgroźniejszym pojazdem na świecie w strefie wojny

- W 1987 roku 400 pick-upów Toyota Hilux pomogło nielicznej armii Czadu rozbić libijskie siły pancerne w słynnej wojnie Toyoty.
- Prędkość, wszechstronność i niski koszt Hiluxa sprawiły, że stał się ulubionym pojazdem rebeliantów, milicji i sił specjalnych na całym świecie.
- Inne cywilne marki, takie jak Ford, Jeep, Kia, a nawet Tesla, zostały przeprojektowane i przekształcone w potężne pojazdy bojowe.
W Czadzie w 1987 roku zasady nowoczesnej sztuki wojennej zostały na nowo zdefiniowane, nie za sprawą czołgów wartych miliardy dolarów ani dronów nowej generacji, które widzimy na niebie współczesnych pól bitewnych. Ale za sprawą floty pick-upów, nie różniących się zbytnio od tych, które można zobaczyć w lokalnym sklepie z narzędziami.
Bitwa stoczona przez flotę 400 Toyot Hilux stała się tak decydująca i upokarzająca dla przeciwnika, że zyskała na zawsze miano Wielkiej Wojny Toyot . Przeszła do historii jako jedna z najważniejszych i, szczerze mówiąc, najdziwniejszych bitew w historii regionu.
Pomimo swoich skromnych początków jako pojazdy budowlane i rolnicze, pickupy Toyoty, zmodyfikowane do walki partyzanckiej i wyposażone w ciężką broń przykręconą do skrzyni ładunkowej, stały się jednym z najskuteczniejszych i najbardziej budzących strach środków mnożących siłę w historii nowożytnej wojskowości.

Dlaczego? Bo są szybkie, tanie, łatwe w naprawie i na tyle uniwersalne, że można w nich przenosić wszystko, od karabinów maszynowych po działa przeciwlotnicze.
A w przeciwieństwie do czołgów, skromna Toyota Hilux może przejechać przez chybotliwy most, nie naruszając go przy tym, by nie uszkodzić krawędzi wody; potrafi wtopić się w ruch uliczny niczym rodzinny samochód w drodze do pracy; a nawet zniknąć na wąskiej, gruntowej drodze, zanim wróg zacznie cokolwiek podejrzewać.
Ta koncepcja nie jest nowa. Na początku XX wieku wozy konne z karabinami maszynowymi, znane jako taczanki, zapewniały siłom rosyjskim i ukraińskim mobilną siłę ognia na długo przed pojawieniem się czołgów.
Brytyjskie siły specjalne podczas II wojny światowej rozwinęły tę ideę w Afryce Północnej, używając uzbrojonych jeepów i ciężarówek Chevrolet do ataków na niemieckie lotniska. Jednak to pod koniec XX wieku w Afryce i na Bliskim Wschodzie nowoczesna technika zyskała swoją renomę.

Sama nazwa ma dwie historie pochodzenia. Jedna z nich wiąże ją z agencjami pomocowymi działającymi w Somalii w latach 90., którym nie wolno było zatrudniać prywatnych ochroniarzy. Płacili lokalnym watażkom za „pomoc techniczną”, biurokratyczny eufemizm, który stał się slangowym określeniem uzbrojonego pickupa.
Drugie odniesienie dotyczy radzieckich inżynierów zbrojeniowych z lat 80., którzy montowali broń na lekkich ciężarówkach dla partyzantów na Rogu Afryki. Tak czy inaczej, w momencie kulminacji konfliktu libijsko-czadyjskiego termin „ techniczny ” był już mocno zakorzeniony.
Do 1987 roku armia libijska wydawała się na papierze niepokonana. Muammar Kaddafi dysponował 8000 żołnierzy, 300 czołgami, 60 samolotami bojowymi, śmigłowcami szturmowymi Mi-24, wyrzutniami rakiet i artylerią. Czad, dla porównania, dysponował 10 000 żołnierzy, bez czołgów, samolotów i ograniczonej broni ciężkiej, bez możliwości przemieszczania ich przez rozległe pustynne pola bitew.

Kiedy Libia zajęła pas Aouzou i wsparła różne czadyjskie grupy rebeliantów, Francja interweniowała po stronie Czadu, dostarczając wsparcie lotnicze, doradców wojskowych, a w 1987 r. także słynną flotę pick-upów Toyoty.
Wojska czadyjskie uzbroiły je w przeciwpancerne pociski rakietowe MILAN i działa przeciwlotnicze, aby zwalczać wrogów. To, czego brakowało im w opancerzeniu, nadrabiali szybkością i mobilnością. Zaufane Hiluxy mogły pokonywać teren utrudniający pracę czołgom, oskrzydlać pozycje wroga i znikać, zanim mógł nastąpić kontratak.

2 stycznia 1987 r. w bitwie pod Fadą 3000 czadyjskich żołnierzy w samochodach marki Toyota stanęło do bezpośredniej konfrontacji z 1200 libijskimi żołnierzami i 400 bojownikami milicji.
Do końca dnia Libia straciła 784 żołnierzy, 92 czołgi i 33 pojazdy opancerzone. Czad stracił zaledwie 18 żołnierzy i trzy pojazdy. Następnego dnia libijskie naloty próbowały ich zniszczyć, ale prędkość i niewielki profil Hiluxa sprawiły, że były one praktycznie niemożliwe do trafienia. W ciągu kilku miesięcy nastąpiło zawieszenie broni, a roszczenia terytorialne Libii dotyczące pasa Aouzou zostały ostatecznie oddalone przez Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości.
Na współczesnym polu bitwy Hilux jest samochodowym odpowiednikiem AK-47. Jest tani, łatwy w utrzymaniu i sprawdza się niemal wszędzie.
Można kupić ponad 250 Toyot za cenę jednego czołgu podstawowego. Zużywają one ułamek paliwa, wymagają minimalnego wsparcia logistycznego i można je naprawić za pomocą części dostępnych w każdym warsztacie przydrożnym. W przeciwieństwie do pojazdów opancerzonych, nie wymagają specjalistycznego szkolenia do obsługi. Dosłownie każdy z prawem jazdy poradzi sobie z testem technicznym.

Są bardziej niewykrywalne, łatwiejsze w kamuflażu i potrafią prześlizgnąć się przez kruche mosty i polne drogi, które zawaliłyby się pod ciężarem czołgu. W wojnie asymetrycznej, gdzie szybkość, zaskoczenie i zdolność adaptacji liczą się bardziej niż sama siła ognia, są niemal idealnie przygotowane do tego zadania.
Toyota Hilux może być symbolem rewolucji „technicznej”, ale to nie jedyny model z salonu, który skończył w strzelaninie. Na całym świecie zaskakująca lista znanych emblematów została ozdobiona karabinami maszynowymi, wyrzutniami rakiet i pancerzami, często przez siły, które cenią niezawodność i dyskretność bardziej niż brutalną wojskową estetykę.
Ford Ranger regularnie pojawia się na polu bitwy w Afganistanie od początku XXI wieku. Po raz pierwszy zauważono go w wersji wojskowej dla USA i ich sojuszników w regionie. Po formalnym wycofaniu się, talibowie przejęli kluczyki do tych zmodyfikowanych amerykańskich pick-upów ze względu na ich możliwości terenowe, co czyniło je idealnym lekkim pojazdem uderzeniowym w trudnym terenie.

Jeep Gladiator i jego wojskowy kuzyn, M715, stały się ulubionymi pojazdami rebeliantów podczas libańskiej wojny domowej w latach 70. i 80. XX wieku. W starciu z lepiej uzbrojonymi frakcjami, a czasami z pełnoskalowymi ofensywami wojskowymi, milicja rozmontowała Jeepy do granic możliwości, wzmocniła zawieszenie i zamontowała wszystko, od ciężkich karabinów maszynowych po działa przeciwlotnicze, aby stawić opór.
Jak pokaże historia, w wojnie domowej w Libanie nie zwyciężyła żadna frakcja, można jednak twierdzić, że walcząca milicja przetrwała o wiele dłużej, niż oczekiwano, właśnie dzięki tym pojazdom.

Ich zdolność do adaptacji cywilnego samochodu terenowego 4×4 do szybkiej, mobilnej platformy strzeleckiej dała im przewagę taktyczną w ciasnej zabudowie Bejrutu i na górskich przełęczach. W wojnie asymetrycznej przetrwanie i możliwość narzucania tempa walki to same w sobie zwycięstwa, a na tym froncie Gladiator i M715 sprawdziły się znakomicie.
Historia bojowa Kii GMD K111 jest bardziej fragmentaryczna, ale nie mniej wymowna. W Libanie, na Sri Lance i podczas wojny iracko-irańskiej służyła zarówno w regularnych armiach, jak i w oddziałach partyzanckich, zapewniając im lekki, zwrotny pojazd uderzeniowy, który mógł błyskawicznie wkroczyć do akcji, strzelić i wycofać się, zanim cięższe siły zdążyły zareagować.

Nie były to wojny z prostymi rozwiązaniami, ale jednostki używające karabinów K111 często wygrywały kluczowe starcia, w których decydującym czynnikiem była mobilność – od potyczek w górach po oblężenia miast.
Nawet Tesla Cybertruck zadebiutowała we współczesnym konflikcie , zauważona w 2024 roku podczas nielegalnej inwazji Rosji na Ukrainę, wyposażona w ciężki karabin maszynowy DSzK. Czy zyska reputację podobną do Hiluxa, czy też zniknie jako nowość, dopiero się okaże.
dmarge