Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

Turkey

Down Icon

Kontrowersyjna ustawa budzi ogromne emocje, choć przyjęto niektóre poprawki opozycji

Kontrowersyjna ustawa budzi ogromne emocje, choć przyjęto niektóre poprawki opozycji
  • Osoby podejmujące decyzje w procedurze blokowania treści w internecie będą musiały być apolityczne. Komisja cyfryzacji jednogłośnie zaakceptowała taką poprawkę PiS do rządowego projektu ustawy.
  • Platformy internetowe będą miały trzy dni na przekazanie dowodów potrzebnych do rozpatrzenia wniosku o zablokowanie treści. To zaakceptowana przez większość poprawka Konfederacji.
  • Nie przeszły jednak propozycje klubów opozycyjnych, aby usunąć z projektu całą kontrowersyjną procedurę blokowania treści.

Zaproponowana przez rząd ustawa ma umożliwić korzystanie w Polsce z unijnego aktu o usługach cyfrowych (DSA). Jego celem jest zwiększenie bezpieczeństwa w sieci, ograniczenie władzy wielkich platform technologicznych i wzmocnienie pozycji użytkowników. Istotną częścią tej regulacji są rozwiązania ułatwiające walkę z nielegalnymi treściami.

Krytycy projektu uważają jednak, że Ministerstwo Cyfryzacji posunęło się za daleko i zarzucają autorom projektu próbę stworzenia mechanizmu do cenzurowania internetu. Kością niezgody są przepisy, które dadzą prezesowi Urzędu Komunikacji Elektronicznej prawo wydawania nakazów zablokowania dostępu do treści publikowanych w internecie.

W nowej wersji projektu podobne uprawnienia będzie też miała Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji – w odniesieniu do materiałów wideo.

Takiej procedurze będą podlegały nielegalne publikacje internetowe spełniające określone przesłanki, wymienione w ustawie - np. groźby i nękanie ze względu na rasę, narodowość, wyznanie lub przynależność polityczną.

Procedura blokowania treści nie pójdzie do kosza, jak chciała opozycja

Wskazując na ryzyko ograniczenia wolności słowa w internecie, dwa klubu opozycyjne – Prawo i Sprawiedliwość oraz Konfederacja – zaproponowały na wstępie usunięcie z projektu rozdziału ustanawiającego procedurę blokowania treści publikowanych online.

Obie poprawki zostały odrzucone na posiedzeniu sejmowej komisji cyfryzacji, innowacyjności i nowoczesnych technologii (pierwsza w środę, druga w czwartek, gdy kontynuowano rozpatrywanie projektu). Posłowie koalicji rządzącej poparli jednak cześć zmian zaproponowanych przez opozycję.

Najważniejsza z nich dotyczy grona osób, które – w UKE lub KRRiT – będą podejmowały decyzje w sprawie blokowania treści. Zgodnie z zaproponowaną przez PiS zmianą takie osoby nie mogą należeć do żadnej partii ani publicznie manifestować poglądów politycznych czy też prowadzić działalności publicznej niedającej się pogodzić z zasadami szczególnej bezstronności, rzetelności i respektowania politycznej neutralności.

Tę poprawkę poparł w dyskusji wiceminister cyfryzacji Dariusz Standerski, reprezentujący na posiedzeniu projektodawcę. Obecni na sali członkowie komisji cyfryzacji przyjęli ją jednogłośnie.

Równie zgodnie posłowie zaakceptowali poprawkę PiS przewidującą odebranie tzw. zaufanym podmiotom sygnalizującym – taki status mogą uzyskać np. organizacje społeczne - uprawnienia wnioskowania bezpośrednio do prezesa UKE o zablokowanie dostępu do nielegalnych treści.

Rekomendując przyjęcie tej poprawki, wiceminister Standerski stwierdził, że nawet bez specjalnych uprawnień zaufane podmioty sygnalizujące będą mogły zgłaszać nielegalne treści tak samo jak każdy użytkownik internetu (z tym że „zwykłą ścieżką” trzeba będzie najpierw zwrócić się o zablokowanie treści do platformy internetowej).

Platformy internetowe będą miały więcej czasu na przekazanie UKE dowodów

Komisja cyfryzacji przyjęła też w czwartek poprawkę Konfederacji, zgodnie z którą dostawca usług pośrednich – np. platforma mediów społecznościowych – będzie miała trzy dni na przekazanie UKE dowodów dotyczących treści, co do których złożono wniosek o zablokowanie lub odblokowanie.

Strona rządowa poparła to rozwiązanie jako kompromisowe, bo w projekcie, który trafił do Sejmu, były 24 godziny, natomiast pierwotna propozycja Konfederacji przewidywała 14 dni.

Jak uzasadniał Bartłomiej Pejo, poseł Konfederacji i przewodniczący komisji, obowiązek przekazania danych w ciągu 24 godzin wymuszałby na dostawcach usług pośrednich wprowadzenie kosztownych i niepotrzebnych dyżurów całodobowych, również w weekendy. Rodziłoby to też ryzyko błędów.

Skutkiem zaakceptowanej przez komisję poprawki zgłoszonej przez Dariusza Stefaniuka z PiS będzie z kolei obowiązek publikowania decyzji o blokowaniu treści na stronie internetowej UKE (oprócz informacji podlegających ochronie na podstawie odrębnych przepisów).

Jednogłośnie przeszła też propozycja tej partii, by ograniczyć przesłanki nadawania takim decyzjom rygoru natychmiastowej wykonalności. Będzie to możliwe tylko ze względu na rozmiary szkody, jaką może wyrządzić treść podlegająca blokowaniu, albo ze względu na interes społeczny. Wyeliminowano zaś sięganie po ten drastyczny środek z uwagi na „szczególnie ważny interes strony”.

Ma to na celu skuteczniejszą ochronę konstytucyjnej wartości wolności słowa i ograniczenie zakresu interwencji prezesa UKE lub innego organu – uzasadniał poseł Stefaniuk, wiceprzewodniczący komisji cyfryzacji.

Sądy powszechne nie zastąpią UKE w wydawaniu nakazów blokowania treści

PiS nie przeforsował jednak bardzo ważnej zmiany, tj. tego, by rolę UKE w procedurze blokowania treści przejęły sądy powszechne. Ten punkt wywołał gorącą dyskusję, w której poseł Paweł Jabłoński (PiS) porównywał wdrożenie DSA do cenzury obowiązującej w PRL.

W projekcie pozostaje jednak możliwość odwołania się od decyzji UKE do sądu.

Przyjęty przez sejmową komisję projekt trafi teraz na drugie czytanie na posiedzeniu plenarnym. Droga do wprowadzenia nowych przepisów będzie jeszcze długa, bo nawet po uchwaleniu przez Sejm ustawa nie wejdzie w życie bez podpisu prezydenta, a głowa państwa nie należy do zwolenników tej regulacji.

„Pod pozorem walki z nielegalnymi treściami i dezinformacją rząd chce ograniczyć wolność słowa” – można było przeczytać na oficjalnym koncie prezydenta Karola Nawrockiego w mediach społecznościowych w końcu października przed sejmowym wysłuchaniem publicznym w sprawie wdrożenia DSA. Zadeklarował, że „nigdy nie pozwoli na wprowadzenie politycznej cenzury w Internecie!”.

wnp.pl

wnp.pl

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow