Nowe technologie przenoszą firmy na wyższy poziom

- Automatyczne zbieranie danych z procesów produkcyjnych i wykorzystanie do tego sztucznej inteligencji stwarza ogromne możliwości, również w obszarze predykcji.
- Dawniej przy tworzeniu nowych linii symulowano procesy, wykorzystując kartonowe modele. To wymagało dużych nakładów finansowych i nie dawało możliwości powrotu do danych. Teraz to wszystko dzieje się w świecie wirtualnym.
- W sektorze publicznym mieliśmy skok cywilizacyjny, wywołany pandemią i potrzebą zdalnej obsługi mieszkańców. Przykładem jest aplikacja mObywatel. Technologia wciąż stwarza nowe możliwości i sektor administracyjny powinien je wykorzystać.
- O transformacji cyfrowej polskiego przemysłu będziemy dyskutować podczas Forum Nowego Przemysłu (14-15 października 2025 r.). Rejestracja na to wydarzenie trwa.

Jakie inwestycje z dziedziny cyfryzacji i digitalizacji oraz powiązanych z nimi innych elementów Przemysłu 4.0, np. robotyzacji, automatyzacji, przeprowadzili państwo w ostatnim pięcioleciu?
- Cyfryzacja jest ważnym elementem naszej strategii i to zarówno na poziomie globalnym, jak i lokalnym. Dlatego we współpracy z Instytutem Fraunhofera została opracowana ścieżka rozwoju, która obejmuje 6 kluczowych obszarów, od komputeryzacji i łączności, aż po autonomiczną, samodzielną adaptowalność procesów do zmian w nich zachodzących.
Oznacza to, że realizując nowe projekty, takie jak np. uruchomienie linii produkcyjnej, rozwiązania z dziedziny automatyzacji i robotyzacji, jeśli są uzasadnioną inwestycją, stanowią nasz priorytet. Tak właśnie było w przypadku uruchomionych dwa lata temu linii produkcyjnych w fabryce pralek. Wdrożyliśmy tu wiele zautomatyzowanych procesów, np. automatyczne stacje wciskania łożysk oraz zgrzewania kadzi.
Dodatkowo zautomatyzowaliśmy stanowiska kontroli wizyjnej, które obecnie udoskonalamy, tak, aby proces kontroli odbywał się z wykorzystaniem sztucznej inteligencji. A na stanowiskach wariantowych wdrożyliśmy system wizualizacji części koniecznych do zamontowania w danym urządzeniu - to duże wsparcie dla naszych pracowników.
Innym przykładem są autonomiczne pojazdy, które dostarczają komponenty do poszczególnych obszarów.
Automatyczne zbieranie danych stwarza ogromne możliwości- Od kilku lat skupiamy się na automatycznym zbieraniu danych z procesów produkcyjnych, a od niedawna wykorzystujemy w tym celu sztuczną inteligencję. Stwarzane przez nią możliwości są ogromne, również w obszarze predykcji. Dlatego łącząc AI oraz uczenie maszynowe, będziemy wiedzieć nie tylko, co zaszło w naszych procesach, ale również dlaczego.
Myślimy o dalszej optymalizacji i podnoszeniu efektywności naszych procesów, mając przede wszystkim na celu redukcję kosztów wytwarzania.
Jakie kryteria dominują przy podejmowaniu decyzji o takich inwestycjach? Na przykład docelowa redukcja kosztów, konkurencyjność, zwiększenie produkcji czy brak pracowników, kwestie rygorów jakościowych, predykcja właśnie, o której pani wspomniała, planowanie i przewidywalność produkcji, wymogi regulacyjne czy wymagania klientów?
- Po części na pewno wszystkie z tych aspektów, które pan wymienił, mają wpływ na podejmowane przez nas decyzje, w zależności od obszaru, w którym dane usprawnienie czy daną optymalizację chcemy zastosować.
Podejmując decyzje, kierujemy się aspektami bezpieczeństwa w obszarze produkcji, podniesieniem jakości naszych urządzeń czy usprawnieniem procesów. To są kluczowe elementy, które przekładają się bezpośrednio na satysfakcję i zadowolenie klienta końcowego. Ważny jest też dla nas efekt kosztowy. Lokujemy inwestycje w tych obszarach, gdzie przyniosą nam one zwrot.
Z kim współpracujecie przy wprowadzaniu cyfryzacji? Wspomniała pani Instytut Fraunhofera.
- Instytut Fraunhofera pomógł nam zdefiniować strategię. Na co dzień współpracujemy też z politechnikami w miastach, w których mamy swoje fabryki. Know-how, które posiadają uczelnie wyższe, przekłada się bezpośrednio na budowanie i wdrażanie nowych technologii. Współpraca nie polega tylko na tym, że studenci odbywają praktyki w naszej firmie, ale również nasi pracownicy są wykładowcami na politechnikach. Pasja i zaangażowanie młodych ludzi wnoszą nowe spojrzenie na tematy technologiczne, często inspirując do odważnego działania.
Dodatkowo bierzemy udział w licznych konferencjach i panelach dyskusyjnych. Wydarzenia te stanowią doskonałą platformę do wymiany informacji, podnoszenia kompetencji i budowania sieci kontaktów.
Czy w skali kraju widzicie jakieś bariery, jeżeli chodzi właśnie o tę współpracę przy wprowadzaniu cyfryzacji?
- Działamy proaktywnie, poszukujemy rozwiązań poprzez współpracę z politechnikami. Potrzebne jest jednak dostosowywanie programów nauczania do bieżących potrzeb biznesu. Myślę, że to się dzieje, ale jest uwarunkowane możliwościami finansowania. Nie widzę natomiast jakichś znacznych barier regulacyjnych.
Jak wyglądają dziś stopień oraz efekty wykorzystania gromadzonych danych, szczególnie danych produkcyjnych?
- To, nad czym pracujemy już od jakiegoś czasu, to np. rozwijanie potencjału Digital Factory. To rozwiązanie oparte m.in. na digital twin, czyli cyfrowym bliźniaku, który jest wirtualną repliką rzeczywistego fizycznego procesu.
Dawniej wspieraliśmy się cardboard engineeringiem, symulując rzeczywiste warunki podczas projektowania nowych obszarów produkcyjnych. Próbowaliśmy to robić w skali 1 do 1. Niekoniecznie na hali produkcyjnej, ze względu na brak miejsca, szczególnie podczas przebudowy istniejących stanowisk.
Dlatego wykorzystywaliśmy do tego np. sale konferencyjne, gdzie taki proces symulowaliśmy, łącznie z przepływami materiału. Oczywiście wymagało to nakładów finansowych, czasu, miejsca oraz odpowiedniej liczby osób. Ta metoda nie dawała możliwości powrotu do danych po zakończeniu procesu projektowania, ponieważ kartonowy model był usuwany.
Teraz to wszystko dzieje się w świecie wirtualnym, co pozwala na przygotowanie spójnego, holistycznego rozwiązania pod kątem nowej technologii, nowego obszaru. To jest niezwykle pomocne w kontekście eliminowania odchyleń, strat już na etapie projektowania rozwiązania.
Wirtualna symulacja pozwala zauważyć problemy przed zbudowaniem liniiPoprzez wirtualną symulację jesteśmy w stanie zauważyć problemy, zanim proces powstanie w rzeczywistości. Zapraszamy do tego procesu pracowników bezpośrednio produkcyjnych, którzy w wirtualnym świecie, w okularach VR, rozpoczynają swoje działania na przyszłych stanowiskach pracy.
Drugim tematem jest automatyczne zbieranie danych, które dostarczają wglądu w wiele parametrów procesowych. Pytanie brzmi: które z tych parametrów są kluczowe dla poprawy oraz dalszych usprawnień procesów? Prowadzimy prace i analizy, aby doskonalić ten proces.
W tym kontekście warto wspomnieć o utrzymaniu ruchu, gdzie ważne jest dla nas podejście oparte na prognozowaniu potrzebnych konserwacji (predictive maintenance), czyli analizujemy dane dotyczące potencjalnych awarii lub zużycia komponentów w maszynie.
Predykcja pozwala reagować, zanim dojdzie do kosztownych awariiPrzekłada się to bezpośrednio na optymalizację harmonogramu konserwacji, tak aby przeprowadzać ją wtedy, kiedy jest to potrzebne. Dzięki temu podejściu możemy zareagować, zanim faktycznie dojdzie do kosztownej awarii. Dane zbierane autonomicznie w procesach produkcyjnych wykorzystujemy też do bieżących analiz, dostarczają one informacji o przyczynach problemów.
Chcemy w czasie rzeczywistym monitorować postój maszyny, a następnie móc wskazać przyczynę jej zatrzymania, tak aby bazując na tych danych, w dłuższej perspektywie stworzyć Pareto (narzędzie umożliwiające wizualizację i analizę danych, które opiera się na zasadzie mówiącej o tym, że 80 proc. rezultatów wynika z 20 proc. przyczyn lub nakładów pracy - przyp. red.) i przy zastosowaniu metod rozwiązywania problemów zajmować się kluczowymi kwestiami. W efekcie technologia wspiera budowanie kultury ciągłego doskonalenia. Prowadzi do redukcji strat, generowania oszczędności i do poprawy sytuacji kosztowej.
Jak ocenia pani potencjał oraz zagrożenia związane z pozyskiwaniem i wymianą danych z partnerami B2B, czyli dostawcami i odbiorcami?
- Wymieniamy się tylko danymi niezbędnymi do realizacji transakcji czy zobowiązań biznesowych. To są procesy objęte procedurami ochrony danych i stałą weryfikacją przez odpowiednie działy. Są one prowadzone w oparciu o podpisane umowy, które ograniczają zakres informacji tylko do niezbędnych danych.
Mamy bardzo skuteczną kontrolę nad tym, co, komu i z jakiego powodu udostępniamy.
Jak cyfryzacja i w ogóle zmiany z kręgu Przemysłu 4.0 wpływają albo wpłyną w przyszłości na sposób zarządzania kulturą organizacyjną w firmie?
- Postrzegamy transformację cyfrową jako długofalowy proces, który bardzo silnie jest związany z procesem change management, czyli zarządzaniem zmianą poprzez budowanie świadomości, chęci zmiany, wiedzy, umiejętności, ale także stosowanie tej wiedzy i utrzymanie uzyskanych wyników. Dlatego też powołaliśmy jednostkę organizacyjną o nazwie transformacja cyfrowa. Działa ona zarówno na poziomie globalnym BSH, jak i lokalnie w Polsce.
W związku z cyfryzacją powstały nowe stanowiska pracy. Mamy na przykład lidera projektów cyfrowych, lidera transformacji cyfrowej. Z kolei w fabrykach, na przykład w obszarze inżynierii wytwarzania czy utrzymania ruchu, pojawiły się takie stanowiska jak ekspert do spraw automatyzacji i maszynowego uczenia. A pracownicy poszerzają swoje kompetencje w obszarze Industry 4.0 zgodnie z opracowanymi ścieżkami rozwoju.
Wejście na rynek młodszego pokolenia przyspiesza cyfryzacjęStworzyliśmy również platformy do budowania kompetencji i wymiany doświadczeń. Są to oddolne inicjatywy, jednym z przykładów jest społeczność zgromadzona wokół tematu Power BI, czyli szybkiej analizy danych, łatwości integracji tych danych i interaktywnego raportowania. Dzięki temu jesteśmy w stanie, bazując na dostępnych materiałach i zaangażowaniu naszych pracowników, w tym trenerów wewnętrznych, dostarczać organizacji szkolenia i budować kompetencje w tym zakresie.
Obecnie budujemy społeczność dla użytkowników Power Apps, aby w przyszłości umożliwić im samodzielne tworzenie aplikacji. Zmiany te są również wynikiem obecności na rynku pracy młodego pokolenia, które dorastało w erze cyfrowej i wykazuje potrzebę cyfryzacji oraz digitalizacji różnych rozwiązań. Staramy się stworzyć przestrzeń, która sprzyja ich rozwojowi.
Jak ocenia pani obecny system kształcenia kadr ze specjalności wykorzystywanych w cyfryzacji i Przemyśle 4.0 ogólnie? Jakie zmiany są tu ewentualnie potrzebne? Jaka powinna być rola państwa, a jaka rola firm w tym procesie?
- Kluczem do sukcesu w tym obszarze jest bliska, partnerska współpraca pomiędzy państwem, władzami miast, gminami, samorządami, uczelniami, ale też biznesem. Strony muszą wzajemnie rozumieć swoje potrzeby, cele i móc adaptować system edukacji do potrzeb.
Widzimy bardzo ciekawe inicjatywy, chociażby Urzędu Miasta Łodzi, który wystosował ankietę do dyrektorów szkół branżowych, szkół średnich technicznych oraz do biznesu z pytaniem, jak są postrzegane osoby wchodzące na rynek pracy, czy łatwo znajdują zatrudnienie, jeśli nie, jakie są luki kompetencyjne.
Taka wiedza pomoże reagować na istniejące potrzeby, tak aby dostosowywać programy nauczania, szczególnie na poziomie szkół branżowych czy średnich technicznych.
Budowanie kompetencji Przemysłu 4.0 to ogrom zagadnieńJesteśmy zadowoleni ze współpracy z politechnikami. Studenci wychodzą z konkretną wiedzą dotyczącą oprogramowania, które jest dostępne na uczelniach. Podczas praktyk mogą z jednej strony ugruntować te umiejętności, a z drugiej poznać oprogramowanie, którym dysponujemy my.
Wyzwaniem jest system edukacji w zakresie zintegrowanego Przemysłu 4.0. To ogrom zagadnień i budowanie tych kompetencji wymaga nakładu finansowego i czasu. W tym obszarze współpraca między państwem, uczelniami, szkołami na różnych szczeblach i biznesem jest kluczowa.
W krajach przodujących w cyfryzacji dalece ucyfrowiony jest też sektor publiczny. W jakim stopniu cyfryzacja administracji i działania państwa przyczyniają się dziś w Polsce do budowy kultury innowacyjnej społeczeństwa i wsparcia dla biznesu?
- W sektorze publicznym mogliśmy w ostatnim czasie zaobserwować swego rodzaju skok cywilizacyjny, który paradoksalnie był wywołany pandemią. Potrzeba obsługi mieszkańców w reżimie licznych obostrzeń sanitarnych spowodowała, że powstało wiele nowych rozwiązań.
Przykładem jest aplikacja mObywatel, dzięki której część spraw jesteśmy w stanie załatwiać zdalnie. Technologia nieustająco stwarza nowe możliwości i sektor administracyjny wciąż otrzymuje wiele szans, które powinien wykorzystać.
Oczywiście wszystko musi opierać się na długofalowej strategii, aby zapewnić efektywność tych działań, ale na pewno transformacja cyfrowa jest wielką szansą i możliwością również dla sektora publicznego.
Jak oceniacie państwo poziom świadomości i ochrony przed cyberatakami w przemyśle? Jakie działania powinno się podjąć, czy też raczej jakie działania powinno podjąć państwo w tej mierze?
- Bezpieczeństwo danych jest dla nas bardzo ważne. Stawiamy na budowanie świadomości poprzez edukację, szkolenia. Mamy audyty wewnętrzne, które oceniają poziom zabezpieczenia. Każdy nowy system, który wdrażamy, jest walidowany pod kątem najwyższych wymagań bezpieczeństwa.
Natomiast jeśli mówimy o państwie i społeczeństwie, to na pewno kluczowe działanie to profilaktyka.
W poziomie robotyzacji plasujemy się w unijnym ogonie. Cyfrowy bliźniak to nadal rzadkość. Do już rozbudowanych w kraju centrów danych nie ustawiają się bardzo długie kolejki. Co pani zdaniem jest główną przyczyną powolnej cyfryzacji polskich firm?
- Składa się na to wiele elementów, m.in. finanse. Na pewno kluczowa jest świadomość na temat dostępnych rozwiązań i korzyści, jakie mogą one przynieść organizacji. Ważne, żeby inwestować tam, gdzie zyskamy realny zwrot.
Dobrze jest szukać inspiracji u innych, być otwartym na nowe rozwiązania i się ich nie bać. To jest nic innego jak zarządzanie zmianą.
My nie widzimy innej drogi jak tylko podążanie ścieżką transformacji cyfrowej. Stąd wspomniana wcześniej długofalowa strategia, która wyznacza kierunek rozwoju naszej firmy w tym zakresie.
Oczywiście finanse mogą być ograniczeniem, szczególnie w przypadku mniejszych firm, mających do dyspozycji mniejszy kapitał, ale biorąc pod uwagę globalne trendy, nierobienie niczego w tym zakresie będzie powodować, że te firmy będą zostawały w tyle.

Jakie są pani zdaniem przyczyny niskiego wykorzystania sztucznej inteligencji w Polsce? W przypadku firmy zatrudniającej przynajmniej 10 osób w krajach Unii Europejskiej Polska wyprzedzała jedynie Rumunię pod tym względem.
- Myślę, że temat sztucznej inteligencji jest trudny, ponieważ jest to proces akceptacji pewnej zmiany świata, w którym obecnie żyjemy, w którym jesteśmy przyzwyczajeni do określonego podejścia, mechanizmów. To na pewno wymaga czasu. Natomiast jest to kierunek, w którym będziemy się rozwijać jako ludzkość globalnie, więc trzeba się adaptować do tych zmian.
W firmie wykorzystujemy AI do poprawy jakości, do poprawy bezpieczeństwa, ale też do zapobiegania kosztom, np. poprzez predykcję w obszarze utrzymania ruchu. Wykorzystujemy w naszej firmie korporacyjny ChatGPT, który ułatwia nam w niektórych aspektach pracę. Mamy również chat-boty czy voice-boty, które wykorzystujemy w obszarze HR i serwisu. Wykorzystujemy także sztuczną inteligencję w procesach administracyjnych, żeby skracać czas tych procesów.
Czy europejskie i krajowe megaplany cyfryzacyjne, na przykład gigafabryki sztucznej inteligencji czy zastosowanie sztucznej inteligencji i inne strategie, budzą nadzieję na jakieś realne wsparcie rozwoju cyfryzacji? Czego biznes powinien oczekiwać?
- Na razie docierają do nas pierwsze informacje medialne. Są one na pewno obiecujące. Natomiast trzeba też mieć świadomość, że efektywność tych megaplanów zależy od tego, jak będą wdrażane, na ile transparentnie, na ile będą dostępne środki na ich realizację, jak elastyczna będzie administracja. Muszą też być konkurencyjne w stosunku do tych rozwiązań, które istnieją już na rynku.
Czy nowa koncepcja: Industry 5.0 - łącząca technologie, zrównoważony rozwój i koncentrację na człowieku oraz odporność firm na kryzysy - to kierunek nieunikniony? Oczekiwania wobec biznesu i firm, zarówno na poziomie organizacyjnym, jak i finansowym niepomiernie rosną przy wprowadzaniu Industry 5.0.
- Różnica między Przemysłem 4.0 a 5.0 polega na tym, że dochodzi bardzo silny aspekt ludzki i środowiskowy, tak aby służyła ona jeszcze bardziej człowiekowi i społeczeństwu, a nie odwrotnie. Ten kierunek jest nieunikniony, co w pewnym sensie już obserwujemy. Dlatego też kluczowe są tutaj zarówno taktyczne myślenie, jak i umiejętność odpowiadania na bieżące potrzeby.
Systemy cyfrowe umożliwiają lepszą gospodarkę energiąŻyjemy w bardzo dynamicznych czasach. Pojawiają się szybko nowe technologie, które adaptujemy do naszego środowiska, a wtedy przychodzą kolejne rozwiązania. Ten proces przenosi nas, środowisko, w którym żyjemy i pracujemy, na inny poziom dojrzałości.
Chcąc sprostać tym wyzwaniom, należy angażować w te procesy osoby, które mają łatwość adaptowalności do zmieniających się warunków, a jednocześnie predyspozycje i chęci do uczenia się. My staramy się to realizować poprzez projektowanie ścieżek kariery w obszarze cyfryzacji.
W jakim stopniu cyfryzacja polskiego państwa i procesów produkcyjnych i zarządczych wspiera realizację celów zrównoważonego rozwoju, czyli ESG?
- W naszym wypadku widzę to wsparcie na dwóch poziomach - w działaniu firmy i produkcji naszych urządzeń oraz w samych produktach dostarczanych na rynek.
Na pewno niezwykle przydatne jest sterowanie budynkami, halami w oparciu o dane historyczne i bieżące, dotyczące ich pracy. Wykorzystujemy zarządzanie obiektami, infrastrukturą w oparciu o ciągłą analizę i monitorowanie kluczowych aspektów środowiskowych, energetycznych, pomiary temperatury, wilgotności, dostępu światła.
Wykorzystujemy podobne techniki w naszych urządzeniach. Systemy cyfrowe umożliwiają lepszą gospodarkę energią. Przykładowo dzięki nim urządzenie włącza się wtedy, kiedy jest to optymalne ze względu na bieżące taryfy energetyczne.
Kamery w piekarnikach są w stanie rozpoznać potrawę i dostosowują samoczynnie proces do jej pieczenia. Łącznie z tym, że wyłączają się wtedy, kiedy uznają, że danie jest gotowe. To z jednej strony poprawia efektywność energetyczną, a z drugiej poprawia jakość gotowania. Myślę, że to niezwykle ciekawy obszar dla naszych odbiorców.
wnp.pl