<i>I tak po prostu...</i> Sezon 3, odcinek 7, streszczenie: Urodziny Charlotte

Poniżej spoilery.
W zeszłotygodniowym odcinku And Just Like That... Lisa dowiedziała się, że jej ojciec nie żyje. Chociaż odcinek zawierał cały pogrzeb i opowieść o jej żałobie, okazuje się, że już w sezonie 1 wspominała, że jej ojciec już nie żyje . A potem w sezonie 2 pojawił się na ekranie osobiście, grany przez Billy'ego Dee Williamsa. Źródło powiązane z serialem wyjaśniło , że Lisa tak naprawdę miała na myśli swojego ojczyma z pierwszego sezonu. Reakcje fanów na całe zamieszanie są, podobnie jak serial, różne. Niektórzy krytykują serial za błąd, ale inni mówią: Co do cholery, idź na całość z tym bezsensownym obozem. W tym serialu jest już tak wiele głupich małych dziwactw — po co próbować je naprawiać? Jak napisała Rebecca Alter w Vulture w tym tygodniu: „Można postrzegać AJLT jako często przypadkowe dzieło sztuki, które kwestionuje akceptowane linie czasowe i granice życia i śmierci. I czy to nie jest bardziej zabawne?”
Zgadzam się. Właściwie to właśnie w tym tkwi ta piękna, dziwna atrakcyjność tego serialu. To nie tylko oglądanie z nienawiścią; to porzucenie wszelkiego czasu, rozsądku i sensu. To może być naprawdę wyzwalające. Więc kiedy Patti LuPone pojawia się jako czyjaś włoskojęzyczna matka z Buffalo w stanie Nowy Jork; albo dziewicza lesbijska zakonnica traci dziewictwo z Mirandą ; albo, tak, postać odradza się, tylko po to, by zostać ponownie uśmierconą, to tylko dlatego, że AJLT istnieje w zupełnie innej rzeczywistości. Po prostu odwiedzamy się raz w tygodniu.
Podczas naszej ostatniej podróży wspomniana LuPone pojawia się, mówiąc płynnie po włosku od momentu przekroczenia progu. Gra Gię, olśniewającą, ale oschłą matkę chłopaka Anthony'ego, Giuseppe. Przyjechała odwiedzić piekarnię Hot Fellas, a jej pierwsze wrażenie o Anthonym nie jest idealne. Obraża ją, nie zdając sobie sprawy, że stoi tuż obok, a ona zauważa makijaż na jego szyi, zakrywający ogromny ślad po malince.

Miranda również coś zauważa: Charlotte zachowuje się dziwnie. W drodze do domu Carrie wspomina, że będą musiały się postarać, aby zorganizować przyjęcie urodzinowe Charlotte, co jeszcze bardziej wzmaga podejrzenia Mirandy. Co się dzieje? Aby utrzymać diagnozę raka u Harry'ego w tajemnicy, Carrie ukrywa ją pod czymś innym: mówi, że Richard Burton, pies Charlotte, jest śmiertelnie chory na raka. Miranda jest przerażona i zgadza się na wyjątkowe świętowanie urodzin.
Zanim wyruszą na imprezę, Carrie spotyka się z Gią. (O dziwo, od razu się dogadują!) Przy lunchu rozmawiają o pisarstwie Carrie i swoim życiu uczuciowym. Gia zdradza, że ojciec Giuseppe, Alessandro, był ostatnim mężczyzną, w którym się zakochała – choć miała 21 lat, a on 50, kiedy zaczynali. Wspomina, że w tamtym czasie nie podobały jej się jego nastoletnie dzieci, co Carrie bardzo porusza. (Wciąż zastanawia się, jak polubić syna Aidana, Wyatta). Kiedy prosi ją o radę, Gia mówi: „Nie marnuj lat, próbując być kimś, kogo, jak myślisz, zaakceptują”. Carrie również wstawia się za Anthonym podczas ich szczerej rozmowy.
Tymczasem Charlotte wpada na Harry'ego i inną kobietę w Bergdorfie. Nie jest ona jednak kochanką, tylko jego osobistą stylistką. Okazuje się jednak, że wie również o diagnozie raka prostaty u Harry'ego. Charlotte wpada w panikę – czyż nie mieli nikomu o tym mówić?! Harry przeprasza, ale utrzymanie tak ważnej nowiny w tajemnicy było dla niej męką. Charlotte oczywiście zna to uczucie; zwierzyła się już Carrie w zeszłotygodniowym odcinku, ale jej mąż jeszcze o tym nie wie.

Teraz jednak Carrie bawi niespodziewany widok w kuchni: jej ogrodnik, Adam, wyrywa rzęsę z policzka Seemy i dmucha na nią z zalotnym uśmieszkiem. Teraz, gdy Seema ma ograniczony budżet, zrobiła sobie rzęsy w bezpretensjonalnym salonie, z stylistką rzęs, której paznokcie przypominały szpony. W rezultacie skończyło się na opadniętych rzęsach i bliznie. Adam uważa to za pretekst, żeby wpaść do salonu.
Carrie też czuje się zaszczycona. Jej sąsiad i przyjaciel pisarz, Duncan, wpada, żeby powiedzieć, że przeczytał fragmenty jej powieści, którymi się z nim podzieliła, żeby poznać jego opinię. Mówi, że jest „genialna” i „porywająca”. Jest zachwycony pierwszym zdaniem: „Kobieta zastanawiała się, w co się wpakowała”. (Nie wydaje mi się to przełomowe, ale okej???)

Wkrótce mieszkanie Carrie zmienia się w miejsce imprezy urodzinowej Charlotte. Miranda przybywa wyposażona w metaliczny kombinezon, balony wypełnione konfetti i maszynę do karaoke. Syn Lisy, Henry (Alexander Bello — fani Theater Camp znają tego młodego króla!) jest zachwycony rekwizytami. Z radością wykrzykuje „Geardon Pro With Touch Screen Karaoke” w ramach bardzo cienko zawoalowanego lokowania produktu. (W razie gdybyście byli ciekawi, maszyna kosztuje 600 dolarów na Amazonie , ale została przeceniona na 479 dolarów dzięki Prime Day .) Henry zajmuje mikrofon, wykonując „I Dreamed a Dream”, „Hopelessly Devoted to You” i „Copacabana”. Szczerze mówiąc, powinien był kontynuować, ale Miranda woli otwierać prezenty.
Gia próbuje nawiązać rozmowę z Anthonym, ale to raczej oskarżenie. Uważa, że „sprzedaje seks” w swojej piekarni, ponieważ pracownicy noszą obcisłe kombinezony, które eksponują ich wypukłości. (Nie do końca się myli). Anthony jednak uważa, że to po prostu zabawa. Później Gia dociera do sedna swojej obawy wobec Anthony'ego. „To tragiczne, gdy ktoś starszy pożąda kogoś młodszego” – mówi, nie zauważając swojej hipokryzji jako osoby, która wyszła za mąż za znacznie starszego mężczyznę.

Podczas gdy Carrie i Duncan rozmawiają na tarasie — a gwiazda Kimberly Akimbo i zwyciężczyni Tony Bonnie Milligan śpiewa z całego serca na karaoke — Miranda próbuje pocieszyć Harry'ego. Mówi mu, że kiedy nadejdzie czas , Charlotte będzie „zdruzgotana stratą, ale będziemy przy niej”. Oczywiście ma na myśli Richarda Burtona, ale Harry myśli, że mówi o sobie. Czy Charlotte wyjawiła prawdę? Rozmawia ze swoją żoną, która rozmawia z Carrie, która przyznaje się do zatuszowania sprawy psa. „To prawie gorsze!” Charlotte łapie oddech. Harry postanawia oczyścić atmosferę i powiedzieć przyjaciołom Charlotte o swojej diagnozie, ale zapewnia ich, że nie muszą się martwić, ponieważ otrzymuje leczenie na wczesnym etapie. To pokręcony prezent urodzinowy dla Charlotte: teraz nie będzie musiała trzymać tajemnicy przed swoimi najlepszymi przyjaciółkami.
Nawiasem mówiąc, Seema jest gdzie indziej, nosząc pieprzoną skórzaną opaskę na oko Louis Vuitton, którą zrobiła ze starej nerki. Ale to nie zniechęca Adama, którego flirty nie ustają. Wspomina nawet, że nie jest już ze swoją dziewczyną, nauczycielką jogi. „Zakończyłem z nią, kiedy po raz pierwszy poczułem twoje perfumy” – dodaje. (PODRAŻNIONE!) Seema jest zdyszana. Ale on na tym nie poprzestaje; zaczyna śpiewać jej „Bette Davis Eye” (nie chodzi o oczy , bo Seema znowu ma na oku opaskę) na karaoke. Chociaż Adam wydaje niewytłumaczalne dźwięki do mikrofonu (chyba uważa, że to „śpiewa”), Seema jest fanką. Wychodzą razem i całują się w drodze taksówką do domu.

Kiedy impreza się kończy, Miranda i Carrie omawiają wszystko w kuchni. Obie zachwycają się dziewczyną Mirandy, Joy; Carrie jest taka szczęśliwa widząc Mirandę w zdrowym i bezproblemowym związku. Miranda żartobliwie zauważa, że Carrie też dobrze się bawiła z Duncanem, ale Carrie się na to obraża. „Jestem w związku” — warczy. Miranda przeprasza, ale zauważa, że Carrie jest w dziwnym miejscu z Aidanem; wkłada tyle pracy w ich związek, ale rzadko może się dobrze bawić . Carrie staje się tutaj defensywna. Ona i Aidan są razem od ponad 20 lat, podczas gdy Miranda i Joy są dopiero od miesiąca — co ona wie? Miranda przyznaje, że pomysł przyszedł jej do głowy, gdy spojrzała na szkic książki Carrie, część o kobiecie, która nie wiedziała „w co się wpakowała”. Carrie upiera się, że to fikcyjna historia osadzona w 1846 roku; nie chodzi o nią. Miranda jej wierzy i wycofuje się.
Choć kończą się polubownie, widać wyraźnie, że komentarze Mirandy trafiły w czuły punkt Carrie. My, widzowie, wiemy z jej narracji, że jej pisarstwo ma w sobie coś autobiograficznego. Kiedy więc mówi Mirandzie, że nie ma romansowego zamętu, okłamuje nie tylko przyjaciółkę, ale i samą siebie. A może w świecie „And Just Like That…” pojęcie prawdy też jest nieco wypaczone.
elle