Ten serial westernowy to naprawdę arcydzieło 10/10 – ale jedna rzecz mnie wkurzyła

Słowo arcydzieło często pada w kontekście westernów , ale moim zdaniem to jedyny sposób, by opisać „Godless” Scotta Franka. Jako osoba, która zazwyczaj nie przepada za westernami, nie spodziewałem się, że tak szybko się wciągnę.
Fabuła była idealnie wielowarstwowa, z mieszanką brutalności, emocji i powoli rozwijającego się napięcia w każdym odcinku. Ale to sposób, w jaki rozwijała się historia, trzymał mnie w napięciu. Akcja „Godless” rozgrywa się w 1884 roku i opowiada historię Roya Goode’a (Jack O’Connell), byłego protegowanego niesławnego Franka Griffina (Jeff Daniels), który ucieka, ponieważ znudziły mu się przestępstwa jego byłego szefa.
Ranny Roy natyka się na ranczo tuż za miastem La Belle, zamieszkane głównie przez kobiety po wypadku górniczym, w którym zginęli niemal wszyscy mężczyźni. Roy szuka schronienia u twardzielki, wdowy Alice Fletcher (Michelle Dockery). Pomimo tego, że Alice postrzeliła Roya w szyję, którego uznała za intruza, szybko uświadamia sobie, że to dobry człowiek. Para zawiera układ – Roy ułagodzi konie Alice, jeśli nauczy go czytać i pisać.
Kolejne odcinki pokazują rosnącą więź Roya z Alice i jej synem Truckee (Samuel Marty). Podczas gdy ich historia się rozwija, Frank wyrusza na poszukiwanie Roya, mordując każdego, kto jego zdaniem jest z nim powiązany. Przerażająca, ale w najlepszym tego słowa znaczeniu, gra Danielsa jest po prostu urzekająca.
W trakcie trwania serialu widzowie poznają bohaterów zamieszkujących stare górnicze miasteczko, w tym Billa McNue (Scoot McNairy), szeryfa, który powoli traci wzrok, Whiteya Winna (Thomas Brodie-Sangster), poważnego i odważnego zastępcę szeryfa, oraz Mary Agnes McNue (Merrit Wever), twardą, pragmatyczną wdowę po zmarłym majorze La Belle i siostrę Billa.
Od samego początku było jasne, że przynajmniej jedna z tych postaci nie przetrwa gniewu, jaki Frank Griffin i jego ludzie sprowadzili na La Belle, gdy dowiedzą się o obecności Roya.
Ale nic nie mogło mnie przygotować na to, co się stało – wciąż czuję gniew, myśląc o tym. Gdy Frank i jego ekipa przybywają do La Belle, Whitey wychodzi z dwoma pistoletami w ręku, gotowy do zaciętej walki. Chwilę później Whitey zostaje uderzony nożem w klatkę piersiową, zanim zdąży oddać strzał.
I tak po prostu zniknął. Żadnego pojedynku, tylko prosty koniec, który pozostawił mnie w niedowierzaniu. Kibicowałam Whiteyowi, żeby w końcu doczekał się swojej chwili i spotkał się z Louise (Jessica Sula) po walce. Zamiast tego widzimy, jak całuje go w głowę po odkryciu jego martwego ciała.
Pomijając śmierć Whiteya, nie da się zaprzeczyć, że Godless był sensacyjny, a finałowa strzelanina spełniła wszystkie moje oczekiwania. Koło się zamyka pod koniec ostatniego odcinka, kiedy Roy odnajduje Truckee z Frankiem, który sugeruje, że mógłby zostać jego nowym ojcem. Roy odciąga Truckee od Franka i obaj wyruszają na staromodną strzelaninę rodem z Dzikiego Zachodu.
Na szczęście to Roy wychodzi zwycięsko, ale nawet bez Franka jako zagrożenia, jego czas w La Belle musi dobiec końca. Po przeczytaniu listu od brata, Roy jedzie do Kalifornii, aby się z nim spotkać, tak jak zawsze planował.
Chociaż każda cząstka mnie pragnęła, aby Roy żył szczęśliwie z Alice i Truckee, odejście było właściwym posunięciem. Gdy Roy wyrusza w nową podróż, okazuje się, że zostawił Alice pieniądze, które ukradł Frankowi. Do pieniędzy dołączona jest odręczna notatka od Roya z podziękowaniami, pokazująca, że w końcu mógł wyrazić swoją wdzięczność za wszystko, co Alice dla niego zrobiła.
Ostatnie sceny Godless przynoszą emocjonalne i satysfakcjonujące zakończenie. Można śmiało powiedzieć, że seria jako całość jest arcydziełem ocenionym na 10/10 .
Daily Express