Filmy <em>o Johnie Wicku</em> po cichu stały się naszą największą serią komediową

Ostatnio w oczy rzucił mi się wirusowy tweet o nowym spin-offie Johna Wicka Ballerina . Brzmiał on następująco:
BALLERINA: Jest podtekst, jest tekst, a potem jest Ian McShane mówiący do Any de Armas: „Chcemy wiedzieć, co spowodowało, że zostaliśmy wygnani z ogrodu Eden… czy jesteś gotowa zostać wygnana ponownie, (dramatyczna pauza) Ewo?”
Ta kwestia, ze wszystkimi jej przesadnymi dramatami, jest w rzeczywistości w zwiastunie Balleriny . I, jak słusznie zauważa użytkownik Twittera, wcale nie jest subtelna. Filmy o Johnie Wicku nie są zazwyczaj uważane za dzieła geniuszu podtekstowego. W tych filmach jest rzeczywiście wiele momentów, w których metafora jest używana jak tępy przedmiot. Na początku rozdziału 3 John Wick nie tylko przypomina nam, że jest boogeymanem w stylu „Baby Jagi”, sprawdzając książkę rosyjskich baśni ludowych, ale następnie używa tej książki, aby dosłownie uderzyć wroga w głowę. (Ostatecznie kładzie dużą twardą okładkę na stole, aby rzucić mężczyzną o nią i złamać mu kark, zanim z namysłem odłoży tom na półkę.) Ale chciałbym argumentować, że w Johnie Wicku dzieje się coś subtelnego lub subtelnego. Podtekst, od pierwszego filmu, ale coraz bardziej z każdą kolejną częścią, jest taki, że wszystko, co widzisz, jest bzdurą, a zatem jest zabawne.
Niedawno obejrzałem je wszystkie ponownie, a konkretnie dlatego, że mnie rozśmieszają. Gdybym był prowokacyjny, mógłbym nawet posunąć się do stwierdzenia, że są naszą najlepszą trwającą serią komediową (nie żeby była duża konkurencja). Sama przesłanka jest zabawna: co jeśli elitarny płatny zabójca byłby zdeterminowany, by zemścić się za kogoś, kto zabił jego… psa?
Czy ludzie oglądający filmy tego nie zauważają? Myślę, że tak, wystarczająco dużo osób, aby warto było o tym wspomnieć. Widziałem filmy z Johnem Wickiem w kinie i byłem jednym z niewielu widzów, którzy się śmiali. Wiele filmów akcji jest zabawnych w sposób, który uznałbym za niezamierzony: kiedy ciężar powagi tonu staje się zbyt duży, aby film mógł go utrzymać i zaczynamy chichotać. Ale filmy z Johnem Wickiem mają być zabawne. Każdy zaangażowany w kręcenie filmu z Johnem Wickiem o tym wie. Żaden filmowiec nie każe złoczyńcy wykonywać tego powolnego klaskania, aby pokazać, że jest o krok przed protagonistą, jak robi to Zero (Mark Dacascos) w rozdziale 3 , nie wiedząc, że jest to obecnie jeden z najbardziej wyeksploatowanych motywów gatunku i wiedząc, że dlatego zabawnie jest go uwzględnić.
I nikt nie wie tego lepiej niż sam Keanu Reeves. Reeves jest obecnie najbardziej znany jako gwiazda filmów akcji, ale jego przełom nastąpił w komedii i był mocno zaangażowany w dopracowywanie każdego z tych filmów w doskonałym stopniu: wycinał dialogi, rzucał pomysłami na sceny z reżyserem. Wiedział, co robi. Sposób, w jaki Reeves wygłasza każdą ze swoich skąpych kwestii, o 25 procent wolniej, niż ktokolwiek inny by mówił, jest mrugnięciem oka do publiczności. Cała seria jest rozszerzoną wersją sceny z Blues Brothers , w której myślisz: Nie mogą rozbić kolejnego radiowozu , a jednak to robią. A potem jeszcze 12. Jest przesadna, głupia i obciążona ciężarnymi pauzami w topornych dialogach, ponieważ strzelanina jako gatunek jest z natury absurdalna.
Ale filmy o Johnie Wicku nie są parodiami, ściśle rzecz biorąc. I dzięki Bogu. W przeciwieństwie do, powiedzmy, filmów o Deadpoolu , humor filmów o Johnie Wicku opiera się na fakcie, że jest grany przytłaczająco prosto. Nie ma nic tak ordynarnego jak łamanie czwartej ściany, żadnego napadania na publiczność, żadnego z tych żenujących filmów Marvela „Eee, więc to się właśnie wydarzyło”. Nigdy niepodejrzewający niczego turysta, który jest w Wielkim Jabłku, aby zobaczyć Hamiltona , nie próbuje zameldować się w Continental. Genialność komedii Johna Wicka polega na tym, że można ją wiarygodnie zaprzeczyć. Jest kilka bardziej oczywistych gagów tu i ówdzie, wystarczających, aby zasugerować publiczności, że nie powinieneś traktować niczego poważnie. Ten, który utkwił mi w pamięci, to Zero wybierający miejsce tuż obok Johna Wicka na jednej z sof Continentala, a Wick wstaje i przenosi się na inne miejsce. Ale najlepsze fragmenty w Johnie Wicku to nie te, które są jawnie grane dla obrzydliwości.
Weźmy na przykład większość kluczowych scen walki w tej serii. W John Wick: Chapter 3 — Parabellum (nawet ten tytuł!), Wick znajduje się w pokoju pełnym szklanych gablot. Wiemy, że gdy w filmie John Wick jest szkło, to szkło jest tłuczone. Ale gdy zabójca po raz pierwszy rzuca Wick w szkło, odbija się od niego. Dopiero wtedy zaczyna się rzeź, gdy Wick przewraca się przez jedną, dwie, trzy, cztery, pięć szklanych gablot z rzędu. Albo niesławna scena ze schodami w czwartym filmie, gdy Wick walczy o wejście po setkach schodów prowadzących do Sacré-Coeur w Paryżu, tylko po to, by zostać zrzuconym z powrotem na dół po każdym z nich, turlając się przez absurdalnie, pysznie długi czas . W każdym filmie jest hołd dla Bustera Keatona , i to z dobrego powodu. Głównym punktem odniesienia dla tych scen nie jest sama akcja; to slapstick, a slapstick wykonywany z kamienną twarzą . W filmie „Balerina” aluzje są jeszcze liczniejsze: w jednej ze scen wspomniana wcześniej Ewa bezlitośnie okłada inną postać pilotem, przez co telewizor za nią przełącza się między Keatonem, Trzema Głupkami i sceną walki nie z Hongkongu, a z „Czy leci pilot?”.
Fakt, że są to ostatecznie komedie, sprawia, że filmy Johna Wicka są tak świetnymi filmami akcji. Mogą posunąć się do skrajności scenariuszy, których inne filmy by nie zrobiły, z obawy przed przesadą. W Johnie Wicku nie ma czegoś takiego jak przesada. Jeśli często wydają się być o jedną kontynuację od Johna Wicka na lodzie!, cóż, jest Eve w Balerinie , ślizgająca się po miniaturowym lodowisku, tnąca swoich przeciwników łyżwami. Nawet gdy budują świat ekspozycyjny, by osadzić wszystkie te bzdury w jakiejś rzeczywistości, zawsze jest to bardzo cienko zarysowane. Jest tam też komedia. Jak właściwie działa Wysoki Stół? Jaki jest dokładny związek między Sędzią, Zwiastunem, Konsjerżem i Menedżerem? Wiedzą, że to nie ma znaczenia. Ważne jest to, że nigdy nie jesteś dalej niż 20 minut od kogoś, kto powie: „Żadnej działalności nie można prowadzić na terenie kontynentalnym”. Że Ian McShane będzie popijał martini, wygłaszając kilka kwestii po łacinie. Że będzie tam pies, który może kogoś ugryźć w krocze . Że ci niewytłumaczalnie rockabilly'owi operatorzy centrali zapalą kolejnego papierosa. Że jakiś grajek uliczny wyciągnie ukryty rewolwer z korpusu swoich skrzypiec. Ważne jest to, że John Wick zabije tuzin osób w 15 sekund i powie: „Tak”.