W Taybeh, jedynym całkowicie chrześcijańskim mieście w Palestynie, wybuchają zamieszki ze strony osadników.
Ataki, których żydowscy osadnicy na społeczności palestyńskie nasilili w ostatnich tygodniach, nie ominęły Tajbeh, miasta położonego w północnej części okupowanego Zachodniego Brzegu. To jedyne miasto, w którym 100% ludności stanowią chrześcijanie i gdzie, zgodnie z tradycją, Jezus przebywał z apostołami aż do chwili ukrzyżowania. Ruiny kościoła św. Jerzego z V wieku i sąsiedni cmentarz bizantyjski stały się celem ataków radykalnych Żydów 7 lipca, którzy podpalili okolicę. Był to jeden z czterech ataków, jakich miasto doświadczyło w ostatnich dniach. Radykalne ataki stanowią „narzędzie do wymazywania palestyńskiego dziedzictwa chrześcijańskiego z Zachodniego Brzegu”, twierdzi w oświadczeniu organizacja pozarządowa Balasan, broniąca praw człowieka. W ostatnich miesiącach osadnicy przejęli około jednej czwartej gruntów gminy, głównie gaje oliwne, według byłego burmistrza Davida Khouriego.
Narastająca przemoc i atak na kościół wywołały alarm wśród najwyższych władz wspólnoty chrześcijańskiej w Ziemi Świętej oraz około dwudziestu delegacji dyplomatycznych z całego świata, w tym delegacji hiszpańskiej, która w poniedziałek udała się do Taybeh z misją solidarności. Przywódcy religijni apelują do społeczności międzynarodowej o wsparcie, podjęcie działań przed ONZ i innymi organizacjami, a nie tylko o wydawanie oświadczeń, w celu powstrzymania obecnej przemocy w tym regionie. Podobna sytuacja ma miejsce we wszystkich okolicznych wioskach, gdzie w ostatnich dniach w atakach osadników zginęło sześciu mieszkańców . Dwie ostatnie zostały pochowane w niedzielę.
Według oświadczenia odczytanego zgromadzonym przez Baszara Fawadleha, zwierzchnika Kościoła katolickiego w Tajbeh, wspólnota religijna domaga się przede wszystkim „natychmiastowego” zakończenia ataków i pociągnięcia sprawców do odpowiedzialności zgodnie z Konwencją Genewską, która reguluje prawa człowieka w czasie wojny. Następnie domagają się likwidacji nielegalnych osiedli na terytorium Tajbeh. Wreszcie domagają się zagwarantowania dostępu do gruntów rolnych, zwłaszcza do gajów oliwnych. Domagają się również objęcia Tajbeh specjalnym programem ochrony ze względu na jego religijne, historyczne i historyczne cechy oraz zapewnienia opieki i ochrony zubożałej ludności lokalnej, liczącej około 1300 osób.
„Jesteśmy atakowani, bo jesteśmy Palestyńczykami” – mówi Fawadleh dziennikowi „EL PAÍS”, przekonany, że ataki są bezwyznaniowe. Nadal jednak nie daje się wydalić, mimo że wierzy, że „to wszystko dzieje się z powodu planu; nie ma to nic wspólnego z wojną w Strefie Gazy ani z 7 października”. „To plan, którego celem jest zdobycie ziemi” – zauważa. „Celem jest zabijanie ludzi i podpalanie domów” – twierdzi. Liczba chrześcijan w Palestynie wynosi obecnie około 50 000, co stanowi około 1% populacji.
Fawadleh podkreśla samotność i opuszczenie, z jakimi się borykają: „Nie ma policji, wojska, izraelskich żołnierzy ani władz okupacyjnych, mimo że wzywaliśmy ich dwa lub trzy razy, ale nie przybyli, by nas chronić”. Oficjalne listy wysłane do władz izraelskich również nie przyniosły skutku. Balasan zebrał zeznania lokalnych świadków, którzy twierdzą, że żołnierze przybywają, by chronić osadników.
Ojciec Fawadleh był jednym z tych , którzy przewodzili grupie kierowanej przez patriarchę Teofila III, zwierzchnika Greckiego Kościoła Prawosławnego w Ziemi Świętej, i kardynała Pierbattistę Pizzaballę, łacińskiego patriarchę Jerozolimy, zwierzchnika Kościoła katolickiego, który w kwietniu ubiegłego roku kandydował na papieża . Około trzydziestu duchownych modliło się na zewnątrz przed małym ołtarzem w ruinach kościoła św. Jerzego, zanim udali się na miejsce podpalone przez osadników, na tyłach kościoła, obok cmentarza, który również został uszkodzony. Teofil III wezwał do położenia kresu „systematycznym atakom tych radykałów”. Dla Fawadleha „Tajbeh stał się ostatnią linią obrony żywej chrześcijańskiej obecności w krainie Jezusa”.
Nie umniejszając chrześcijańskich korzeni, szkody ekonomiczne poniesione przez ludność budzą szczególne zaniepokojenie Davida Khouriego. Był on burmistrzem Taybeh w latach 2005–2012 i wspomina liczne fale migracji, które wstrząsały miastem, aż do momentu, gdy populacja spadła do obecnego poziomu. „Musimy tworzyć miejsca pracy, żeby ludzie nie wyjeżdżali” – podkreśla, zwracając jednocześnie uwagę na dwa problemy: niemożność uprawiania ziemi z powodu zagrożenia ze strony żydowskich ekstremistów oraz zniesienie zezwoleń na pracę na terytorium Izraela z powodu wojny w Strefie Gazy. Po pierwsze, osadnicy przejmują okoliczne wzgórza i zakładają nowe osiedla, wyjaśnia Khouri, który trzy dekady temu wraz z bratem założył odnoszącą sukcesy markę piwa Taybeh, flagowy biznes gminy.
Były burmistrz Tajbeh wyjaśnia w odniesieniu do osadników: „Nowa technika polega na tym, że działają jak pasterze i nie pozwalają nikomu wejść na zajętą ziemię; ich celem jest konfiskata ziemi i wypędzenie nas”. W ten sposób, jak wyjaśnia, jedna czwarta gruntów ornych Tajbeh, wynosząca łącznie około 2400 hektarów, znajduje się obecnie pod kontrolą radykalnych Żydów.
„Te ataki mają charakter strategiczny i są wynikiem bardzo niepokojącego wydarzenia: utworzenia nowej jednostki policji dla osadników ” – ostrzega Balasan w oświadczeniu. Jednostka ta została ogłoszona kilka dni temu przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Narodowego, na czele którego stoi ultranacjonalista Itamar Ben Gvir, sam będący osadnikiem. Celem tej nowej jednostki jest wsparcie izraelskiego planu aneksji terytoriów palestyńskich i „celowej polityki przymusowych przesiedleń” – dodaje organizacja pozarządowa. „Jeśli teraz przylecicie samolotem do Tajbeh, nikt tu nie zostanie” – wyjaśnia były burmistrz Khouri.
Sam Pizzaballa przyznaje to w bardziej dyplomatyczny sposób: „Pokusa emigracji istnieje”, choć nie tylko dla chrześcijan, wyjaśnia. Mówi to po tym, jak szczegółowo opisuje, że z głównego ośrodka chrześcijańskiego na Zachodnim Brzegu, obejmującego Betlejem, Beit Yala i Beit Sahur, w ciągu ostatnich dwóch lat wyjechało około 100 rodzin. „Jedynym prawem jest siła” – stwierdza kardynał, który, choć w niektórych swoich odpowiedziach w Taybeh zaznacza, że nie jest politykiem, jasno daje do zrozumienia, że wie, jak wysyłać komunikaty.
EL PAÍS