KOMENTARZ - Szwajcarska nagroda literacka utknęła między frontami wojny na Ukrainie


Niecały rok temu rosyjski pisarz Michaił Szyszkin, mieszkający w Szwajcarii, założył nagrodę literacką Dar wspólnie ze szwajcarskimi slawistami. Jej celem było promowanie rosyjskojęzycznych autorów, niezależnie od miejsca zamieszkania lub narodowości, jak podano na stronie internetowej nagrody. Nagroda ma na celu stworzenie nowej kultury, która może pokazać światu, że Rosję reprezentują nie tylko Putin i jego zwolennicy. Nagroda wyraźnie wspiera zatem tłumaczenia dzieł ocenianych przez jury.
NZZ.ch wymaga JavaScript do ważnych funkcji. Twoja przeglądarka lub blokada reklam obecnie to uniemożliwia.
Proszę zmienić ustawienia.
Brzmi to dobrze i rozsądnie. A w maju ogłoszono pierwszego zwycięzcę nagrody. Ale teraz nagle sytuacja się odwróciła. To, co początkowo brzmiało jak szlachetny i szlachetny zamiar, teraz okazuje się katastrofą. Jak donosiła gazeta „Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung” („FAS”) w Zielone Świątki, zwyciężczyni, Maria Galina, odmówiła przyjęcia nagrody. Co gorsza: na krótkiej liście znalazł się Denis Beznosov, autor, którego rosyjska poetka Galina Rymbu oskarżyła o powiązania z „ludobójstwem i porwaniami ukraińskich dzieci”.
Każdy jest odpowiedzialnyPrzy bliższym przyjrzeniu się widać, że sprawy są nieco bardziej skomplikowane. Beznosow był zastępcą dyrektora Rosyjskiej Państwowej Biblioteki Dziecięcej aż do swojej emigracji jesienią 2022 r. Nie jest wykluczone, że w tej roli nawiązał zdalny kontakt z indoktrynacją porwanych ukraińskich dzieci. Jednak nie przedstawiono jeszcze żadnych rozstrzygających dowodów na zaangażowanie. Uważa się za niewinnego, jak zapewnił FAS, chociaż utrzymuje, że odpowiedzialność spoczywa na każdej osobie, ponieważ każdy jest bezpośrednio lub pośrednio częścią systemu.
Michaił Szyszkin stwierdza na stronie internetowej nagrody literackiej, że osoby odpowiedzialne za tę zbrodnię muszą zostać ukarane. Jednak śledztwo prowadzi państwo ukraińskie, a nie jury przyznające nagrodę. Sprawa laureatki Marii Galiny jest inna i nie mniej skomplikowana. Rosyjska autorka, mieszkająca w Odessie, zgłosiła się do nagrody ze swoją książką „Obok wojny. Odessa”. Jej odmowa, którą uzasadniała tym, że nie chce popierać języka kraju agresora, była tym bardziej zaskakująca.
Shishkin żałuje tej decyzji, choć ją rozumie. W każdym razie uważa, że cel nagrody został już dawno osiągnięty, mimo że nie mogła zostać przyznana. Zwycięzca i kandydaci zakwalifikowani do finału otrzymali uwagę mediów i mogli nawiązać ważne kontakty z wydawcami na Zachodzie. Nagroda będzie kontynuowana, a jury i sponsorzy kontynuują swoje wysiłki, powiedział Shishkin w odpowiedzi na pytanie.
Dzięki wstydowi już wiele udało się zyskaćW roku, w którym przyznano nagrodę po raz pierwszy, nic lepszego nie mogło się jej przydarzyć niż ten pozornie otrzeźwiający wynik. W rzeczywistości zarówno wycofanie się laureata, jak i oskarżenia pod adresem Beznosowa nie odzwierciedlają niczego innego, jak tylko opłakaną sytuację, w jakiej znajdują się wszyscy krytyczni wobec reżimu autorzy rosyjscy, niezależnie od tego, czy całkowicie, częściowo czy dopiero z opóźnieniem odcięli się od Putina.
Cokolwiek zrobili wcześniej i później, trudno będzie znaleźć kogoś, kogo nie można by oskarżyć o jakąś odpowiedzialność, choćby odległą, za jakieś przestępstwo – czy to na podstawie słabych dowodów, czy oszczerstwa. A ci, którzy przyjmą nagrodę, będą musieli wykazać się jeszcze większą siłą, ponieważ muszą liczyć się z represjami. Dotyczy to tym bardziej autorów takich jak Maria Galina, którzy mieszkają w bezpośrednim sąsiedztwie Rosji.
Czy to oznacza, że nagroda powinna zostać przeprojektowana? Wręcz przeciwnie. Musi być przyznawana nadal. Ponieważ nawet jeśli jury będzie się nadal kompromitować w przyszłości, to już jest to znaczące osiągnięcie.
nzz.ch